www.superstarsi.pl
Z Jolą Literską, wokalistką, kompozytorką, autorką tekstów, rozmawiamy o śpiewaniu i Liście utworów jej życia.
Anna Bugajska: Jak nauczyła się Pani języka śląskiego?
Jola Literska: Urodziłam się na Górnym Śląsku i tam spędziłam pierwsze lata życia. Często się przeprowadzaliśmy. Rodzice nie mieli dla mnie zbyt wiele czasu. W wieku pięciu lat musiałam sobie praktycznie radzić sama. Byłam zmuszona szybko nauczyć się porozumiewać ze Ślązakami, szczególnie z dziećmi, w ich mowie. Przygarniana w ciągu dnia przez śląskich sąsiadów dość szybko przyswoiłam sobie ten język. Podwórko rządziło się swoimi prawami, nie miałam więc zbyt wielkiego wyboru.
Jak język śląski sprawdza się w muzyce?
Mowa śląska jest bardzo śpiewna i wygodna w użyciu. Na przykład zwrot „dejcie pozór” w języku polskim musiałabym zaśpiewać „zwróćcie uwagę” lub „bądźcie ostrożni". Nawet jak zaśpiewam „dejcie sie pozór", to i tak jest dużo prościej i bardziej miękko brzmi, niż w języku polskim, a muzyka inaczej się układa w uchu. Myślę, że ten język może funkcjonować w każdej muzyce, kwestia tylko, jaki temat wybieramy na opowieść i jak dobieramy słowa. W moim śpiewaniu mowa śląska stanowi część repertuaru, ale nie wiem, jak potoczą się jej losy w moim dalszym muzykowaniu. Niczego specjalnie nie planuję, wiele zależy od tego, na ile dobre teksty wpadną mi w ręce.
Dlaczego na pierwszym miejscu na Pani liście jest „Song To The Siren”? Jakie znaczenie ma dla Pani ta piosenka?
Przyznam, że to jeden z wielu tej artystki, jakie można było wybrać. Ten wybrało serce.
Ile z utworów w tym zestawieniu, to przeboje Pani wczesnej młodości, a które polubiła Pani w dojrzałym życiu?
Nie przywiązuję wagi specjalnie do okoliczności, w których utwór mi się utrwalił. Nie mam też czegoś takiego, że darzę jakąś melodię specjalnym kultem. To pieśni, które do dziś mam w głowie. Wielu kiedyś ulubionych, dziś już nie chcę słuchać, więc te, które zapamiętałam, są pewnie wyjątkowe, skoro do nich wracam. Z natury staram się zbytnio nie przywiązywać w życiu do niczego, z muzyką też nic na siłę.
Dlaczego wybrała Pani właśnie takie piosenki polskie?
„Tabakiera” wyjątkowo zapadła mi w pamięć, głównie z powodu tekstu. Jest też historia związana z piosenką „Za pazuchą nieba skrawek". Andrzej Zaucha jest dla mnie wyjątkowa postacią. A to on podpowiedział mi, jak mam ją zaśpiewać. Właściwie dzięki niemu mój głos tak brzmi i sposób śpiewania jest taki, jak słychać. Wystarczyło jedno krótkie spotkanie i to, że słyszał mnie wcześniej w innej piosence w jednym z klubów w Krakowie. Jestem mu wdzięczna za te kilka podpowiedzi. Służą mi do dziś. Piosenkę „Bankier" odkryłam stosunkowo niedawno. Na tyle mnie zaskoczyła, że trzyma do dziś i wyskakuje na pierwszy plan w mojej głowie bardzo często. Jeśli będzie lista tylko z polskimi piosenkami, będzie łatwiej, jest ich trochę. Lista z muzyką filmową też mile widziana :)
Słowa śląskie, które w śpiewaniu mogą brzmieć lepiej niż polskie?
drabko - szybko
mamulka - mateczka, mamusia
dzióbek – całus
mondeliki - snopki
markotny - smutny
ino - tylko
kachlorz - zdun
kaj - gdzie
juzaś - znowu
jupa - kurtka
kabza - kieszeń
gilgać - łaskotać
chowej sie - niech ci sie powodzi
kwaska - sok z kiszonej kapusty