www.superstarsi.pl

Minorka. Druga co do wielkości wyspa w archipelagu Balearów

Wyspa jak rogalik

Z okna samolotu przypomina w kształcie croissanta. To najbardziej wysunięta na wschód wyspa archipelagu Balearów  oddalona od Majorki o niespełna 34 kilometry. Z Polski lata się na nią tylko z Warszawy.

Cala Santa Galdana – uważana jest za jedną z najpiękniejszych zatoczek na Minorce. Jest tu plaża i kąpielisko Cala Santa Galdana – uważana jest za jedną z najpiękniejszych zatoczek na Minorce. Jest tu plaża i kąpielisko
  • Zatoczka w kąpielisku wschodniego wybrzeża Arenal den Castell
  • Port de Maó. Stąd wyrusza wycieczkowy stateczek zwany „żółtym  katamaranem”, z którego można obserwować stolicę z morza
  • Stolica Maó widziana ze stateczku

Minorka ma około 50 kilometrów długości i 17 kilometrów szerokości, choć nie ma co do tego zgodności. Niektórzy piszą o 45 kilometrach długości i 16 kilometrach szerokości. Wyspa jest mała, przytulna i dzięki jedynej autostradzie C721 można ją całą szybko zwiedzić. 

 

Jedna droga zaprowadzi wszędzie

Główna droga  łączy znajdujący się na wschodzie naturalny port Maó, będący stolicą wyspy, z dawną stolicą leżącą na zachodzie - Ciutadellą. Przy tej samej drodze znajdują się niewielkie miasteczka targowe – Alaior, Es Mercadal, Ferries. To od tej autostrady na północ i południe odbiegają odnogi asfaltowych dróg, które prowadzą do rozrzuconych wzdłuż wybrzeży portów i miejscowości wypoczynkowych. Choć Minorkańczykom zależy na turystyce, nie wybudowali zbyt wielu dróg, żeby nie niszczyć przyrody. Aby wypożyczonym samochodem dotrzeć do urokliwych zakątków, dziewiczych zatok i klifów, trzeba pokonać wyboiste drogi. W odróżnieniu od sąsiednich, rozrywkowych wysp - Majorki i Ibizy - tu czas płynie wolniej. Jadąc wertepami (ale też autostradą) widzimy nietknięte współczesnością krajobrazy, ślady  minionych epok pozostawione przez  kulturę rzymską, mauretańską czy arabską. Wioski liczą po parę domostw, wokół rozrzucone są gaje oliwne lub nieużytki spalone słońcem, senne są małe porty rybackie, urzekające kamieniste zatoczki. Naturalność krajobrazu łatwiej zachować dzięki patronatowi UNESCO, które w 1993 roku uznało dużą część Minorki za rezerwat biosfery.

 

Zwolennicy Maó  i Ciutadelli

Generalnie Minorkańczycy dzielą się na tych, którzy przedkładają uroki Maó (oficjalnie po hiszpańsku Mahón) nad Ciutadellą, dawną stolicą Minorki lub odwrotnie.

Maó mimo statusu stolicy wyspy zachowało prowincjonalną atmosferę, dzięki której spacery po zabytkowym centrum ze starymi kawiarniami i sklepikami stanowią przyjemny sposób spędzania czasu. Ale Maó to przede wszystkim port i właśnie od strony morza najlepiej go oglądać. Wystarczy wsiąść na przystani do wycieczkowego stateczku zwanego „żółtym katamaranem” (11 euro), aby oglądnąć topografię całego miasta i portu o długości 5 kilometrów. Wejścia do portu strzeże imponujący cypel La Mola (teren wojskowy) i pozostałości fortu Saint Felip. Zabudowania warowne mieściły swego czasu lazaret i pomieszczenia, gdzie przetrzymywano chorych przybyłych do miasta na kwarantannę.

Niegdyś Maó pełnił rolę portu wojennego. Według kronikarzy, w 1801 roku zawinęło do niego 1165 dużych statków. Dzisiaj jest raczej senną przystanią, z której podróż statkiem do Barcelony trwa ponad 3 godziny. Zresztą Minorkańczycy na kontynent wolą latać samolotem, choć to o wiele drożej. Od strony morza widać zwartą zabudowę centrum miasta opartego o stromy grzbiet, naprzeciwko południowej strony portu. Dopiero z wody można w pełni  dostrzec piękno miasteczka, jego domy w pastelowych kolorach, fragmenty ruin starych murów miejskich i kilka kościelnych wież. Rezydencje hiszpańskie i georgiańskie budynki  z zasuwanymi charakterystycznymi okiennicami przypominają o okupacji brytyjskiej.

Z przystani  wychodzi się szerokimi kamiennymi schodami Costa de Ses Voltes prosto na Plaça Espanya. Zachodnią i wschodnią stronę placu zajmują najstarsze zabudowania w Maó. Idąc z  Plaça Espanya na Plaça Conquesta zobaczymy pomnik Alfonsa III, króla Aragonii, który wsławił się wygnaniem Maurów z Minorki. Natomiast na Palça Constitució znajduje się kościół Santa Maria, założony  w 1287 r. przez Alfonsa III dla uczczenia rekonkwisty wyspy.

W Maó, w budynku klasztornym, w Museum de Menorca, możemy obejrzeć kolekcję prehistorycznego i klasycznego rzemiosła z tych okolic.

Każdy może też odwiedzić destylarnię dżinu Xoriguer, najsłynniejszego trunku lokalnego wprowadzonego jeszcze przez Anglików. Jej wersja z limonką zwana pomadą króluje podczas sjesty we wszystkich kawiarniach i hotelach z all inclusive.

 

###

 

A Ciutadella?

- To piękna, arystokratyczna siedziba – mówią zwolennicy typowo hiszpańskich klimatów, labiryntu wąskich uliczek i zaskakujących zaułków, ocienionych placyków, gdzie seniorzy siedzą na ławeczkach w cieniu palm i obserwują ulicę. W święto San Juan, przypadające na 23/24 czerwca, ulice Ciutadelli są przystrojone i wysypane trocinami, tak by kopyta końskie się nie ślizgały podczas jazdy minorkańskich jeźdzców, paradujących w czarnych odświętnych strojach na czarnych koniach rasy minorkańskiej. Tę fiestę transmituje jeden z kanałów telewizji hiszpańskiej. Miejsce akcji: Plaça d’es Born, gdzie wznosi się pomnik poświęcony ofiarom tureckiego najazdu w 1558 r. Ajuntament, czyli ratusz z blankami stoi  naprzeciwko rzędu wspaniałych prywatnych rezydencji z XIX w., wzniesionych przez ród Torre-Saura. Niektóre z rezydencji są właśnie restaurowane. Po schodkowej uliczce można dostać się do portu z barami i kawiarenkami. Warto zatrzymać się w wytwórni butów Ilonga. Buty są miejscową specjalnością – mają niespotykany oryginalny fason – sporządzone są z miękkiej skóry barwionej na wszystkie kolory, a podeszwa wykonana jest z opon samochodowych.  Ci którzy je noszą, mówią, że nie ma wygodniejszych butów.

Miejscowi szewcy – dizajnerzy idą za modą i klasyczny kształt buta z paskiem na pięcie i zabudowaną stopą, ozdabiają fakturą i kolorem. Nie są to najtańsze buty – na płaskiej podeszwie kosztują minimum 25 euro, na modnej koturnie powyżej 50 euro.

Przy drodze głównej do Ciutadelli, 40 kilometrów od wybrzeża, w szczerym polu, znajduje się największa atrakcja Minorki - Naveta des Tundos. To komora pochówkowa – najlepiej zachowana i najstarsza w Europie – ma ponad trzy tysiące lat, pochodzi z epoki brązu. Był to prawdopodobnie megalityczny grobowiec w kształcie odwróconej łodzi, który służył do grzebania zmarłych wraz z ich osobistymi rzeczami – przy tej navecie  znaleziono naczynia garncarskie, z brązu guzy i zapinki. Do navety trzeba podejść od strony  szosy kilkadziesiąt metrów w głąb pola otoczonego siatką. Zwiedzane grobowca jest bezpłatne.

Ślady antycznych cywilizacji można znaleźć na wyspie w wielu miejscach – w oddalonym o kilkanaście kilometrów Talati de Dalt znajdują się pozostałości talajockiej osady, jednej z wielu na wyspie, w zachodniej części Minorki zachowała się część  prehistorycznej osady Son Catlar, która powstała w epoce brązu.

 

Murki bez zaprawy i ser currado

Podróżować po Minorce jest łatwo – klimatyzowane autobusy poruszają się po wytyczonych trasach bez opóźnień, a cena biletu nie przekracza 2,5 euro. Jadąc z jednej miejscowości do drugiej zobaczymy wiele murków z kamienia, które dzielą pola oliwkowe, domostwa, oddzielają szosę od pól. To kolejna specjalność Minorki – murki stawiane są bez użycia zaprawy, układa się je kamień na kamieniu, co nie jest łatwą sztuką. Na wyspie tylko sto osób ją opanowało.

Minorka znana jest z wyrobu serów, nawet Francuzi przyjeżdżają tu na zakupy. Słynna jest ferma Sant Patrici leżąca nieopodal głównej drogi między Ciutadellą a Maó. Folwark ma dwustuletnią tradycję. Przez pewien czas był zapuszczony, lecz potomkowie jego założycieli postawili go na nogi. Aby rozsławić swoje wyroby serowe i wino, które tu sprzedają – ogłosili w Hiszpanii konkurs na rzeźbę o tematyce serowej. Napłynęło 300 projektów rzeźb, z których jury wybrało 10 do realizacji. Efekt tego konkursu stoi na polach fermy Sant Patrici i przyciąga turystów. Ser currado – niezbyt słony, najlepiej smakuje ze schłodzonym białym winem. Ale najpiękniejsze są tu jednak kwitnące na murkach oleandry..

###

 

Gulasz z homarów i Matka Boska „od byka”

Na północnym wybrzeżu Minorki niedaleko Arenal d’en Castell, gdzie znajduje się jedna z najpiękniejszych plaż w kształcie rożka, leży rybacka wioska Fornells szczycąca się restauracją rybną Es Pla, którą szczególnie upodobał sobie król Juan Carlos. W restauracji o płaskim czerwonym dachu tuż przy przystani król jada zwykle gulasz z homarów, czym chełpią się w Es Pla i śrubują ceny ile się tylko da. To tutejsza atrakcja, jedyna obok starej wieży warownej.

Jadąc w głąb wyspy do miejscowości Es Mercadal, gdzie wyrabia się ceramikę i słomiane kapelusze, warto wspiąć się na najwyższy szczyt Minorki - 361 m.n.p.m. - na El Toro. Na szczycie wzniesienia El Toro znajduje się Santuari de Nostra Senyora de El Toro, klasztor nazwany tak ku czci dzikiego byka, który niegdyś zaprowadził grupę mnichów do ukrytej groty, w której znaleźli figurę Maryi Panny z dzieciątkiem. Obok klasztoru znajduje się obelisk z postacią Chrystusa z rozłożonymi ramionami, pozostałości średniowiecznej warowni, współczesna zabudowa wojskowa i liczne maszty telefonii komórkowej. Obok kaplicy jest restauracja i punkt widokowy na całą okolicę.

Kiedy w przyhotelowym sklepiku wybieram butelkę wody z napisem „z El Toro”  kasjer - młody chłopak - zachwala wybór i opowiada, że to najczystsza woda na świecie od Matki Boskiej od byka i że posiada niezwykłe właściwości.

 

Najczystsza woda na całym Morzu Śródziemnym

Minorkańczycy są niezwykle gościnni, cieszą się, że do nich przyjeżdżają turyści, ale też szanują swoją wyspę. Nie pokryli wyspy siecią dróg, które by zniszczyły enklawy endemicznej roślinności, ptaków i jaszczurek. Około 40 procent  terytorium wyspy jest chronione  na mocy ustawy o obszarach naturalnych, co oznacza, że nie wolno tu budować żadnych obiektów na trenach ekosystemów takich jak jezioro S’Albufera d’ es Grau. Dzięki temu Minorka może poszczycić się  najczystszą wodą morską na całym Morzu Śródziemnym.

Tutaj wszyscy mówią po angielsku. Być może to spuścizna po kolonialnej przeszłości wyspy, wszak miejscowość Es Castell założona została przez Anglików i nosiła nazwę Georgetown. Ale język, którym porozumiewają się tutaj między sobą Minorkańczycy – nie jest językiem hiszpańskim To odmiana katalońskiego, którego nawet Hiszpan może nie zrozumieć. Przewijają się słowa francuskie i włoskie, to piękny, ale przedziwny językowy konglomerat.