www.superstarsi.pl

Wnuki uwielbiają historie opowiadane przez babcię i dziadka

Dziadkowe opowieści

Co jest najlepsze w dziadkach? W babci, w dziadku… albo w prababci? Ktoś powie – gotowanie. Nikt nie karmi tak smacznie! Ktoś powie – majsterkowanie. Nikt poza dziadkiem nie potrafi wyczarować coś z niczego. To wszystko prawda. Ale dziadkowie mają jeszcze jedną supermoc – to opowiadanie historii.

Opowiedz mi dziadku! Opowiedz mi dziadku!

Dzieci kochają historie. Uwielbiają słuchać o tym, jak było kiedyś.

 

Lubią wspomnienia z dzieciństwa swoich rodziców. I o tym, jak dziadkowie byli mali, chodzili do szkoły, uczyli się. – To takie nierealne. Babcia w szkole – kręci głową dziewięcioletnia Ania. – Albo dziadek… chyba nie był wtedy łysy?

 

A dziadkowie opowiadają. O tym, że zeszyty nie były kiedyś takie gładkie i kolorowe. O tym, że gdy prababcia (mama babci) robiła pranie w balii, to zajęcia było na cały dzień – dla wszystkich młodszych i starszych kobiet w domu. I o tym, że gdy w sklepach nie było dosłownie niczego (początek lat 80.), dziadkowi udało się zdobyć wielki karton herbatników, i dlatego wszyscy w rodzinie na słowo „herbatnik” do tej pory reagują nerwowym śmiechem, tak im się przejadły.

 

Opowieści dziadków to też historie przez duże „H”. Babcia Maria i dziadek Roman co roku w marcu wspominają, jak poznali się w jednej z krakowskich kawiarni w 1968 roku. W mieście było niespokojnie, protestowali studenci, dziewiętnastoletnia Maria bała się iść na kolejne spotkanie, ale jakoś pokonała strach. Kilkanaście miesięcy później był ślub, a w grudniu 1970 roku na świat przyszła córka. I znów rodzinna historia przecięła się z Historią – strajki robotników na Wybrzeżu, krwawo stłumione przez władze komunistyczne.

 

A 16 października, w rocznicę wyboru Jana Pawła II na papieża, babcia Maria pyta rytualnie: - A pamiętacie? I opowiada, jak w 1978 roku , późnym wieczorem, piłowali deski w adaptowanym na kuchnię pomieszczeniu. – Wołałaś z pokoju, że coś się dzieje bo ludzie idą ulicą i śpiewają „My chcemy Boga Panno Święta”. A my tylko „śpij, śpij, pewnie kleryków do wojska biorą”.  A następnego dnia rano szok – kardynał Wojtyła nie wróci z Rzymu, Polak został papieżem… Dziadkowie kręcą głowami, po kilkudziesięciu latach dalej nie mogą sobie darować, że nie rzucili tych desek i nie poszli sprawdzić, skąd te śpiewy…

 

Opowieści dziadków, podobnie jak opowieści rodziców, dają najmłodszemu pokoleniu coś najcenniejszego – korzenie. Opowieści dziadków dają korzenie często sięgające czasów prapradziadków. Dziadkowie – i ich wspomnienia – mogą być wehikułem, który pozwoli wnukom na prawdziwą podróż w czasie. Dostarczą nie tylko wiedzy, ale towarzyszących jej emocjom. Będą więc lekcją prawdziwej historii.

 

Warto więc opowiadać historie rodzinne i osobiste. Warto też opowiadać – z własnej perspektywy – o ważnych wydarzeniach z historii kraju. Staje się wtedy dla dziecka bardziej „własna”, a na pewno – bardziej zrozumiała.  

 

Warto opowiadać dziecku historie, bo ludzie od zawsze to robili.

„Babka babki mojej babki

Mam ich tysiąc sto czterdzieści,

Od prababki swej słyszała

O tej dziwnej opowieści.

Pisać wtedy nikt nie umiał,

Tylko wciąż opowiadali.

Każdy pytał zaś ciekawie:

I co dalej? I co dalej?”

To oczywiście Kornel Makuszyński i jego książeczka „O smoku wawelskim”.

 

Sto lat temu ludzie opowiadali. Nie wszyscy umieli wtedy czytać i pisać. Czasy się zmieniły i dziś można snuć opowieści – zapisując je. Nie każdy musi od razu pisać książkę, choć w zasadzie – dlaczego nie?

 

Zwłaszcza, że są narzędzia. Książka-album „Opowiedz mi babciu”, „Opowiedz mi dziadku” to idealny sposób na gromadzenie, przechowywanie i przekazywanie wspomnień. Dziadek i babcia mogą zaopatrzyć się w tę książkę sami, i spisać dla ukochanych wnuków swoją historię. Ale książka to również świetna zachęta, sposób powiedzenia tym, których kochamy, że chcemy słuchać (czytać) to, co będą nam opowiadać.