Ta strona używa cookie. Dowiedz się więcej o polityce cookies i zmianie ustawień cookie w przeglądarce. Nowe zasady wchodzące w życie 25 maja 2018. (więcej)

rss | wpisy: 4

Blog użytkownika Dorota_Minta

06-03-2013

Na straganie w dzień targowy , czyli rzecz o miejskich targach.

Każdy z nas ma jakieś swoje magiczne smaki dzieciństwa, których nie potrafią zaspokoić swoją oferta duże  markety. Są też nieznane smaki, które chcemy odkrywać. Te najczystrze w formie, nie przetworzone przesadnie, ani też nie wzbogacane sztucznymi polepszaczami. Okazuje się, że jest sporo takich poszukujących osób. To ci entuzjaści, którzy potrafią jechać na drugi koniec miasta po   najlepsze pierogi, albo chleb. Którzy na targach wyławiają jak perły dostawców doskonałych warzyw, serów i wędln. Bywa, że musimy poświęcić sporo czasu na zgromadzenie naszych ulubionych produktów. Może dlatego, że w ostatnich latach zachwytu nad dostępnością wielu towarów w zapomnienie odeszły prawdziwe targi. Ale okazuje sie, że również do Polski dotarła moda na „farmers market“. Czyli miejsca, gdzie producenci, a nie pośrednicy sprzedają swoje wysokiej jakości produkty.

Dzieje się to właściwie dwoma torami. Z jednej strony mamy grupy solidarnych zakupów docierające do producentów, często zamawiające z góry jeszcze nie zrobiony ser, czy niewyhodowane zioła. Z drugiej natomiast  są odradzające się targi.

Kilka lat temu wspólne kupowanie zainicjowali w Warszawie członkowie Slow Food. Skrzynki pełne warzyw i ziół z gospodarstwa Joli i Ludwika Majlertów wędrowały pod drzwi entuzjastów dobrego, świeżego jedzenia  „prosto od rolnika“. Takich inicjatyw jest już wiele, niektóre wręcz zamieniły się w dobre biznesy.

Z czasem łaknący  świeżych zieloności zaczęli się spotykać w Fortecy, gdzie w każdą środę pojawiał się Pan Ziółko z tym, co wyrosło na jego polach. Z czasem dołączyli do niego producenci serów i jogurtów z Mlecznej Drogi, później Pan Sandacz i powoli powstał środowy targ. W tym roku już całoroczny, bo na jesień wprowadził się pod życzliwy dach Fortecy Agnieszki i Marcina Kręglickich. Tłum spragnionych dobrej żywności bezpośrednio od producentów kupującyh pędzi tam w każdym tygodniu. Kolejny targ to „Bio-Bazar“ na terenach dawnej fabryki Norblina. Tam znowu pojawiają się producenci, hodowcy, rolnicy, ale też  egzotyczne „Smaki Portugalii“ z doskonałymi konserwami rybnymi i oliwami.

Zdarza się, że jedno przeradza się w drugie. Tak było w przypadku Grupy solidarnych  zakupów „Kup Pan Cegłę“, której założyciele zainicjowali powstanie LeTargu. W każdy czwartek i sobotę można tam kupić doskonałe wedliny, drób, jajka, sery, ryby, przetwory i warzywa. Oprócz samego kupowania toczą się rozmowy, wymiana doswiadczeń, przepisów na wykorzystanie tych kupionych chwilę wcześniej produktów. Sery łomnickie, z  Kaszubskiej kozy, czy rancza Frontiera, a obok wędliny Staszka Mądrego, ryby Pana Sandacza, czy dojrzewające wędliny ze Wzgórz Dylewskich, to tyko niektóre pyszności do kupienia w LeTargu.

Piszę o Warszawie, bo tu kupuję i gotuję. Ale wiem, że w Poznaniu działa Zielony Bazar na Rynku Benedyktyńskim. Że grupy solidarnych zakupów są w wielu mniejszych i większych miastach.

Skąd ta moda na kupowanie od producentów? Zbiegło się  kilka przyczyn. Moda na regionalne kulinaria, dobre produkty, gotowanie w domu oraz  kryzys. Nagle się okazało, że  kupienie warzyw od rolnika, świeżych, które nie umierają po jednym dniu w lodówce jest w efekcie tańsze. Że zamiast zamawiać gotowe jedzenie możemy zrobić coś dobrego w domu. To oczywiście zderzenie paradoksów, bo zakupy na targach, szczególnie tych wielkomiejskich nie zawsze są tanie. Często musimy wybrać, mniej, ale doskonałej jakości roduktów. Daleko im do tradycyjnego placu z warzywami, żywymi kurami i półtuszkami. Ale kto wiem, może i takie powrócą.

Macie swoje targi blisko domu? Co na nich kupujecie?  A może są takie produkty, po które pojedziecie do pobliskiego dyskontu, a inne, które mogą być kupione tylko na straganie w dzień targowy?

Dla mnie targ,  ten miejski, trochę hipsterski jest miejscem kupowania smakołyków, czegoś do pokosztowania,  jak wykwintne czekoladki. Dlatego siedzę sobie teraz i podjadam doskonały ser z Frontiery, jako nagrodę na koniec pracowitego dnia. A może pokusimy się w stworzenie listy takich dobrych miejsc, w których możńa spotakć producentów dobrej, regionalnej żywności? Zapraszam, powymienajmy się informacjami. Warto!

nie lubię lubię to | Osoby które to lubią: Zuch.

Komentarze

  • zgłoś naruszenie

    Zuch | 06-03-2013

    Szara Cegła jest ok . Sery tam nabyłem oraz rydzów parę kilogramów. Lubię też bazar przy Hali Mirowskiej.

Jeśli chcesz dodać komentarz musisz się zalogować.


Wpisy które mogą Cię zainteresować

  • data publikacji: 2013-02-12 13:30:00
    Nikt nie skomentował tego wpisu. skomentuj

    Na poczatek TOPINAMBUR

    Podoba mi się życie dojrzałej kobiety. Planuję kolejne urodziny, bez skrępowania, bo bycie starszym jest wspaniałe! Przez ostatnie kilkadziesiąt lat ludzie dojrzali byli spychani na margines życia. Odbierano im prawo do cieszenia się życiem. Tymczasem powolutku świat zaczyna zauważać, że tacy...

    czytaj więcej »

Popularne

Kwiecień 2024
PN WT ŚR CZ PT SO ND
01 02 03 04 05 06 07
08 09 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30          
webstar 2012