Ta strona używa cookie. Dowiedz się więcej o polityce cookies i zmianie ustawień cookie w przeglądarce. Nowe zasady wchodzące w życie 25 maja 2018. (więcej)

rss | wpisy: 39

Blog użytkownika Pawel_Sito

  • data publikacji: 2012-02-22 12:29:00
    Nikt nie skomentował tego wpisu. skomentuj

    Intelektualna prowokacja Wojciecha Konikiewicza

    Trzydziestka Wojciecha Konikiewicza wyraźnie różni się od list innych gwiazd, które można poznać zaglądając do naszego archiwum. Wojtek nie uzupełnił puli o utwory z "zestawu obowiązkowego" (może poza Beach Boys). Na swej liście promuje ambitną muzykę. „Czy to misja?” -spytałem. "Po prostu kładę  odpowiednie nuty w odpowiednim miejscu" - odpowiedział.  Ponieważ dzisiejsza gwiazda, to nie dziennikarz  a muzyk z krwi i kości, powinien, zgodnie z zasadami naszej zabawy, zaproponować nagranie ze swoim udziałem. I tu niespodzianka! Dał ich kilka (świetną sygnowaną swoim nazwiskiem Trooykę, dwa utwory śpiewane przez Lecha Janerkę, Tilt - z tak lubianym przez Państwa Tomkiem Lipińskim - oraz Asian Dub Foundation). Dlaczego? Bo, jak mówi, nie jego udział był kryterium wyboru, a to, że zna te utwory alchemicznie, od środka (pamięta nagrania, energie, które były wtedy wzbudzane) i bardzo je ceni, jak też ich autorów / kompozytorów.

     

    Muzyczne latarnie

    Dużo w jego zestawie muzyki trudnej, freejazzowej, jest nawet współczesna muzyka poważna (Hanna Kulenty). - Zdajesz sobie sprawę, że tu ludzie głosują także na "NIE" ? – pytam go i dodaję, że go prowokuję. - To ja prowokuję – odpowiedział - To jest prowokacja intelektualna! W świecie zdominowanym przez mainstream i postmodernizm potrzebne są latarnie. Ja zachęcam, żeby ku nim żeglować – wyjaśnił Wojciech Konikiewicz.

    Wojciech Konikiewicz, keybordzista jazzowy nie tylko ma niesamowity rozstrzał w gatunkach słuchanej przez siebie muzyki, ale także w tym co gra. Nie stroni od reggae, funka, jazzu w różnych wydaniach, a nawet ostrego metalu. Np. regularnie jeździ, prywatnie, na coroczne spotkanie gotów (towarzystwo straszydłowo- czarnoubraniowe - najkrócej rzecz ujmując) na zamek w Bolkowie.

    Gdzie ostry metal, a gdzie pulsujące miłością reggae? No, na pewno na jego półkach z płytami...O swojej różnorodnej liście Konikiewicz mówi: - To jest świat, którego warto dotknąć, bez względu na etykietki.

    Cieszę się, że możemy tą listą przybliżyć postać Konika, który wydaje się być bardziej zanany za granicą niż w Polsce. Przy okazji zapytałem, jaką muzykę innych polskich artystów dałoby się wypromować za granicą. - Każdą dobrą. Od metalu, przez jazz, rock, elektroniczną do klasyki, która jest naszą specjalnością. Nie mają szans klony, a dość dużo ich atakuje – powiedział ."Czyli pop”, pomyślałem i zapytałem.” Nie lubisz?” - Pop bywa dobry albo zły, jak wszystko. Dużo popowych kawałków lubię. A że przeważają słabe rzeczy? No cóż, wielu chce pilnie zarobić na willę i Bentleya - skomentował. Cały Konik!

     

  • data publikacji: 2012-02-20 12:45:00
    Nikt nie skomentował tego wpisu. skomentuj

    Sztafeta pokoleń

     

    Żadnych orderów za to nie dostałem, choć w mediach pracuję już od ponad 30 lat. Pierwszy raz pojawiłem się w radiu w 1979 roku, jako uczeń 8 klasy (starsi pamiętają, były takie) podstawówki. Tym radiem była Rozgłośnia Harcerska, nadająca wówczas swój 3 godzinny blok programowy wśród szumów i trzasków fal krótkich. To już nie były złote czasy tego radia, bo coraz więcej osób miało stereofoniczne odbiorniki UKF, ale dekadę wcześniej… właśnie RH była liderem dla młodzieży. I wtedy to do tego samego budynku przyszedł inny uczeń, 9 klasy (jeszcze starsi powinni pamiętać i takie nazewnictwo), Jacek Olechowski. Jego w tajemnice radia wprowadzali Marek Gaszyński i Witold Pograniczny. Mnie, 12 lat później prowadzący wówczas Listę Przebojów Rozgłośni Harcerskiej redaktor Jacek Olechowski, ten sam!

    Żadnych „ale”

    Bardzo fajna i energetyczna jest lista Jacka. Pewnie dla użytkowników portalu superstarsi.pl powiedzenie  „stare, ale jare” to banał, ale ono świetnie pasuje do tego zestawu, choć ja proponowałbym modyfikację: „stare – jare” (żadnych „ale”). Bo to jest właśnie rock’n’roll! Muzyka końcówki lat 60-tych wniosła, podobnie jak i inne dziedziny kultury, nieprawdopodobny wkład w rozwój cywilizacji, to wtedy zaczął kiełkować wiek nowy. Nasza lista niektórym to przypomina, innym uświadamia, a młodszych o tym uczy. Zapytany dlaczego większość utworów zgłoszonych przez niego pochodzi z przełomu lat 60-tych i 70-tych, mówi bez chwili namysłu: to wtedy zostały rozdane karty, później już tylko starano się dorównać lub odcinano kupony. Wyjątkiem była rewolucja punkowa , która wyśmiała artystowskie odjazdy gigantów rocka sprowadzając ich z kosmosu na ziemię, zaś ostatnie dwie dekady, to dla Olechowskiego nic nowego. I tak, wypowiedź Jacka Olechowskiego i obecnego polskiego lidera listy, Tomka Lipińskiego z Brygady Kryzys, a także Państwa głosy na liście przebojów superstarsi. pl tworzą „Teorię rozwoju i… zwoju rock’n’rolla”.

    Co szczególnie polecam z zestawu JO? Dwóch Romków, jak mówiono o wrocławskim zespole Romuald i Roman oraz najsłynniejszą „pościelówę” w historii muzyki: Je t’aime moi non plus, oczywiście rodem z Francji.

  • data publikacji: 2012-02-17 13:05:00

    Generacja. Piotrek i ja - jesteśmy rocznik 65.

     

    „A to niespodzianka!” – pomyślałem, widząc w Top 30 Piotra mój ukochany utwór z ostatnich lat, „Satelite” The Kills. Mnie nie przyszło do głowy, by tak młody kawałek brać pod uwagę, a tu zasila pulę. - Ta piosenka The Kills, mimo że świeża, już jest moim evergreenem, bo jest taka bardzo „moja" - wyjaśnił mi Piotr Banach i dodał: – Jak ją puściłem kolegom z Indios Bravos, myśleli, że to moja nowa piosenka dla Ludzi Miłych J.

     

    Siła spokoju

    Piotr jest jednym z najspokojniejszych ludzi jakich znam, wręcz emanuje z niego mistycyzm jogina. Współtworzy jeden z najfajniejszych obecnie zespołów reggae i w ogóle zespołów w Polsce – Indios Bravos. Bez żadnych zabiegów w mediach zdobywa - wraz z wokalistą Gutkiem - uznanie u sporej publiczności klubowej i festiwalowej. W ich koncertach jest dużo harmonii. To rzadkie w tym świecie chaosu.

    Piotra Banacha, śmiało można nazwać Antygwiazdorem. Pamiętają Państwo, że twórca, który wskazuje swoją trzydziestkę życia, obowiązkowo ma umieścić jeden utwór, w którego powstaniu brał udział? Piotr nie dał ani Heya ani Indios Bravos – ewidentnie „swoich” zespołów, lecz piosenkę Jeśli wiesz co chce powiedzieć – fakt, że zagraną przez niego i będącą jego kompozycją, ale jednak idącą na konto Nosowskiej. W dodatku oddając nam swoją pulę umieścił na niej początkowo 30 utworów +1, czyli właśnie ten. I to, proszę wierzyć, w jego wypadku nie jest żadna pozą.

     

    200 (bez 3) utworów na Liście Przebojów Dwóch Stuleci

     

    Na liście superstarsi.pl, którą tworzą użytkownicy portalu, jest już 197 utworów, ukształtowana czołówka z zachowaniem proporcji między muzyką światową i polską, zmieniający się artyści na miejscu 1. (przez kilka dni był nim, co mnie zadziwia, ale i cieszy - Ray Charles) i ciekawe wędrówki dodawanych utworów. A poza tym jaka baza! Wyselekcjonowana klipoteka, do której zaglądać można z sentymentalnych, ale i poznawczych pobudek. Bo mam nadzieję, że to tylko jeden mój kolega nie zorientował się, że w naszej liście zdjęcia i tytuły uruchamiają plik video J.

  • data publikacji: 2012-02-15 15:26:00
    Nikt nie skomentował tego wpisu. skomentuj

    Dla branży muzycznej po prostu: Pućka

    Nie przypominam sobie, by ktoś kto jest z Nią „na ty”, mówił do niej po imieniu. No bo jak? Marysiu, Maja, Mario, Mańka? No, nic nie pasuje. Redaktor Maria Szabłowska dla całej branży muzycznej, to po prostu Pućka. Jest taka jak jej pseudonim: ciepła, radosna, przyjazna. To te cechy sprawiły, że z zasady oficjalna „Jedynka” Polskiego Radia zyskała ludzką twarz. Na długo, bo Maria Szabłowska większość swoich zawodowych lat spędziła w niezbyt przyjemnym gmaszysku Polskiego Radia przy ul. Malczewskiego w Warszawie.

     

    Słucha jak nikt

    Rozmowy Pućki z artystami (w "Muzycznej jedynce", ale także w telewizji), to nie drążenie plotek, nie mądrzenie się i wygłaszanie swoich opinii, ale ciekawość drugiego człowieka, jego twórczości, planów. Maria Szabłowska umie słuchać jak mało kto. Od zawsze popularyzuje polskich twórców, promuje wartościowe piosenki i płyty. Ja szczególnie miło wspominam jej festiwalowe audycje radiowe, w których Marii Szabłowskiej udzielała się atmosfera imprez i emanowała z anteny.

    Pamiętam jak reportażysta Mariusz Szczygieł, dziś już pisarz, żartował sobie 20 lat temu ze stylu wywiadów Szabłowskiej w ówczesnym programie TVP1 "Stare , Nowe, Najnowsze". " Zauważyłeś, że podstawowe pytanie w jej rozmowach z gośćmi brzmi „Taaak?' ? mówił. A w kilka lat później, w bijącym rekordy popularności swoim talk-show "Na każdy temat" sam używał właśnie tego pytania-wytrychu, by zaproszeni do programu goście otworzyli się. „Taaak?” – dociekał Szczygieł.

     

    W piosence liczy się tekst

    Maria Szabłowskaw swej trzydziestce umieściła dwa utwory bez których trudno mówić o Liście Dwóch Stuleci: "Yesterday" Beatlesów i "Autobiografię" Perfectu. Na jej liście znalazł się też - jak na razie najstarszy u nas - utwór w wykonaniu Hanki Ordonówny.

    "Może nie są to same najlepsze kawałki na świecie, ale za to każdy miał jakiś wpływ na moje życie. Poza tym, dla mnie zawsze najważniejszy w piosence jest tekst. Nie układam ich w kolejności ważności dla mnie, bo wszystkie są jednakowo ważne. Najpierw dałam polskie, potem zagraniczne" – skomentowała swój wybór.

  • data publikacji: 2012-02-13 14:26:00
    Nikt nie skomentował tego wpisu. skomentuj

    Mocna lista Grzegorza Skawińskiego

     

    Pierwszy pełny tydzień życia Listy Przebojów Superstarsi.pl, czyli Listy Przebojów Dwóch Stuleci za nami. I już mamy kilka tysięcy odwiedzin dziennie, o osobistych topach zaproszone do zabawy Gwiazdy piszą na swych internetowych stronach i portalach społecznościowych. To wszystko dobrze wróży i cieszy takiego rozkręcacza medialnego, jakim jestem. Z wypiekami na twarzy czekam na ciąg dalszy i przede wszystkim na następne listy życia Gwiazd.

    Kosmiczna niespodzianka

    Dziś „trzydziestka” Grzegorza Skawińskiego. Od wokalisty zespołu Kombi, polskiego lidera New Romantic w latach 80. spodziewałem się zupełnie innej listy! No, ale z drugiej strony, przerwę w graniu z zespołem Grzesiek wykorzystał na Kombi(nowanie) i objawił się jako gitarzysta, a nie wokalista, i to zdecydowanie rockowy gitarzysta, w jednej z ważniejszych kapeli lat 90. - O.N.A.

    (I proszę, co się potem porobiło: wokalistka Agnieszka Chylińska przeszła do obozu muzyki „syntetycznej”, a Grzegorz wrócił do popu. Od kilku lat znów gra w dawnej formacji o nieco zmienionej  nazwie KOMBII i zmienionym składzie).

    Ale ujawniając nam swoje gusta muzyczne, Grzegorz nadal pozostaje rasowym rockmanen z krwi i kości. Co na jego liście znajdziemy? W pierwszej dziesiątce dwa „Hendriksy”, dwa „Zeppeliny”, a tylko jeden kawałek New Romantic na całą „30”. I to daleeeko w tyle (mój ulubiony) Ultravox.
    Do kogo więc zwrócić się o uzupełnienie puli o elektroniczny pop lat 80-tych? Może do (kojarzonej wciąż z rockową bezkompromisowością i ostrością) Agnieszki Chylińskiej? No, nie wiem.
    Spodziewałem się, że będą się pojawiać niespodzianki na Liście Dwóch Stuleci, ale że aż tak kosmiczne? „Jest mocno!”- skomentowałem listę Grześka, dziękując mu za udział w zabawie.

    Zmiany na liście i wokół listy

    Już można sortować listę np. według  wykonawców (alfabetycznie) czy roku premiery utworu. Korzystając z tej funkcjonalności, mimo woli przerabiamy szybki kurs historii muzyki. A że wciąż doskonalimy listę, rozmawiamy z naszymi Gwiazdami i uwzględniamy ich uwagi, muszę wyjaśnić dzisiejszej Gwieździe – Grzegorzowi Skawińskiemu i Państwu ważną rzecz.

    Przed startem zaproponowaliśmy artystom, by swój kawałek OBOWIĄZKOWO umieścili w ścisłej czołówce. Gdyby tego nie zrobili, mieli się tłumaczyć, dlaczego. Opór jednak był tak duży, że ustąpiliśmy i przystaliśmy na to, by ich utwór znalazł się po prostu w trzydziestce. Otóż listę Grzegorza Skawińskiego dostałem zanim zmieniliśmy ten warunek. Stąd O.N.A. jest na drugim miejscu. Mam nadzieję, że artysta nie będzie miał nam tego za złe. A może tak miało być? 

  • data publikacji: 2012-02-10 13:14:00

    Lista Tomka Lipińskiego to nie wysypisko

    Tomek urodził się razem z muzyką rockową i jak mówi, czuje to przez całe swoje życie. Był dzieciakiem, kiedy zaczynali Beatlesi, Stonesi. Potem obserwował psychodelię, Woodstock, pojawienie się gigantów rocka lat 70. czy ery disco.

    Zgodnie z metryką i tym, co w tym czasie dusza mu grała, załapał się na nową falę pokolenia artystów, które pod koniec lat 70. rewolucjonizowało muzykę. Równy entuzjazm, co rewolucja punkowa, wywołała w nim ta ostatnia – hiphopowa, choć sam w niej nie uczestniczył. A co było potem? Zdaniem Tomka (moim też) – co najmniej od dekady konsumpcja zastępuje twórczość. Jesteśmy na wysypisku – mówi („Wysypisko” to też tytuł jego i Vienia audycji w Radiu Roxy). I nawet nie chodzi o to, że z radia do naszych uszu docierają coraz częściej śmieci, ale o odwrócony recykling muzyczny. Odwrócony, bo w recyklingu chodzi o zmniejszenie produkcji odpadów, a tu dobre utwory przetwarza się w odpady. Ogólnie dostępny coraz tańszy sprzęt nagrywająco – miksujący ułatwia ściąganie, inspirowanie się i miksowanie tego, co już było. To dlatego tak mało jest nowych utworów w Tomka trzydziestce Listy Dwóch Stuleci. - Utwory nowe powstawały kiedyś, teraz to kultura remiksu – pointuje.
     

    Każdy kto tworzy swoją „30” przekonuje się, jakie to trudne zadanie. Tomek najpierw wybrał 60 utworów, a potem z bólem serca odsiewał po jednym, aż zostało 30. Ale na to, żeby ustalić kto w niej jest lepszy a kto gorszy, zabrakło mu już sił. Uważny fan zauważy, że to nie Top 30, ale lista alfabetyczna. Można i tak.

    Pamiętam jak kiedyś siedzieliśmy w nieco większym gronie w Restauracji Ambasador w Warszawie i moja przyjaciółka Agata rzuciła: - Zróbmy numer. Choć kompletnie nie umiem śpiewać, nagram piosenkę. Wy napiszecie muzykę i tekst, takie, by chwyciło jako przebój, a pieniędzmi z Zaiksu podzielimy się. To byłby niezły żart – skończyła. - Tak się mówi, że to żarty, a potem zalani jesteśmy takim g… - skomentował Tomek.

    Lista Lipińskiego jest przemyślana. Nie ma tu „artystek” i „artystów”, dla których obecność w mediach, to happening. Bo lista Tomka, to nie wysypisko.

     

  • data publikacji: 2012-02-08 13:33:00

    30 utworów wytypowanych przez Ewę Bem

    Dziś prezentuję listę 30 utworów wytypowanych przez Ewę Bem, artystkę  o niezwykłej wrażliwości, otwartości i ciekawości trendów. Wciąż szuka nowych, koniecznie dobrze zaśpiewanych kawałków i rozsyła je znajomym, jakby upatrywała w tym swoją życiową misję. (Dla mnie jej pastorałka z najśmieszniejszego polskiego filmu "Miś", to jedna z najpiękniejszych piosenek o miłości.)

    Z Ewą Bem poznaliśmy się najpierw wirtualnie, kilka miesięcy temu, na facebooku i odtąd rozmawiamy w kilku grupach. Przy okazji uruchamiania Listy Dwóch Stuleci miałem zaszczyt poznać Ewę Bem osobiście. Wielką radość sprawiła mi swoim "OK", gdy zaprosiłem ją do zabawy. Wiem przecież, że Ewa Bem umie odmawiać udziału w niektórych przedsięwzięciach medialnych.

    Może skompromituję się, ale przyznam, że dopiero Ewa otworzyła mi oczy i uszy na fenomen Jamesa Taylora, którego umieściła na 1. miejscu. Jeszcze nie była pewna czy zgodzi się na stworzenie swojego TOP 30, ale już wiedziała, że on będzie na miejscu pierwszym! James Taylor to prawdziwy król w Stanach. Istnieją zapaleńcy, którzy kolekcjonują każdy zarejestrowany oddech Jamesa. Dla Ewy Bem – jak mówi - to więcej niż wokalista, to muzykoterapueta. Bardzo jestem ciekaw losów "You've got a friend" na liście.

    Po ułożeniu "30" dostałem od Ewy komentarz – uzupełnienie: "...jak mogło zabraknąć Janis Joplin, Stinga, Animalsów, Pretty Women, której słuchałam na pocztówce dźwiękowej aż igła w adapterze przepiłowała plastik? Gdzie Keith Jarrett, Nancy Wilson, Dianne Warwick, Skaldowie, Trini Lopez, All Jarreau, Alan Price, Nirvana? Gdzie? W sercu".

    No i ja całkowicie wierzę komuś, kogo „serce to jest muzyk….”.

  • data publikacji: 2012-02-06 14:01:00

    Dziś lista 30 utworów życia Marka Niedźwieckiego!

    Gdy zwróciłem się do Marka z prośbą, by jako pierwsza gwiazda, podał nam swoją listę przebojów życia , miałem tremę niemal taką samą jak 30 lat temu w maju 1982 roku, kiedy zadzwoniłem do niego po raz pierwszy w życiu, a on na koniec zaprosił mnie na sobotę, na ulicę Myśliwiecką, gdzie już zostałem przy Liście Przebojów Programu Trzeciego w Polskim Radiu (jedynym, grającym wówczas na UKF).

    Teraz idiotycznie powiedziałem sobie: „Jeśli zgodzi się Marek, zgodzą się i inni”. Stąd potem pojawił się lęk, bo jak się nie zgodzi?

    Po kilku dniach dostałem jednak maila : „Od razu bachnąłem, bo jak nie dziś, to zapomnę.” Napisał też, że tak jak zaskoczyła go moja trzydziestka, którą już od kilku dni znacie, tak jego lista również go zdumiała.

    Po tym mailu nabrałem wiary w to, że pomysł chwyci. I następne gwiazdy przyłączą się do naszej wspólnej zabawy.

    Luźne wspomnienia

    W „Trójce” miałem w latach 80. dostęp co „Billboardu” i „New Musical Express”. Co wtorek wieczorem (od godz. 22 do północy) słuchałem Top 30 Radia Luxembourg. Tak jak Marek, założyłem sobie zeszyt, w którym notowałem listę z nasłuchu na falach średnich, a następnego dnia poprawiałem, to czego nie zrozumiałem z radia, zerkając do zeszytu Niedźwieckiego.

    Był czas, że przed Listą Przebojów Trójki, która startowała o godz. 20, od 19.30 do 19.50, nadawano przegląd utworów z „poczekalni” listy. Tytuł tej miniaturki brzmiał: „Dziś w Liście Przebojów”. Nie lubiliśmy go, ale tak ktoś wymyślił i kazał, żeby było. Któregoś dnia powiedziałem Markowi, że mam pomysł na sygnał dla tej mini-audycji i zaśpiewałem „Dziś w Liście Przebojów, dziś w liście przebojów wesoła nowina”. Marek skręcał się ze śmiechu. Po jakimś czasie się jednak zapomniał (?) i wyśpiewał „wesołą nowinę” na antenie… Po kilku tygodniach pozycji tej nie było już w ramówce…

    Marek prowadzi nieprzerwanie od dziesiątek lat własną cotygodniową listę, coś jakby muzyczny pamiętnik. Niechętnie ją komukolwiek pokazuje, więc to, że miałem w nią wgląd traktuję jako zaszczyt, ale tym bardziej dziwi mnie lista, którą publikujemy dziś. Gdzie Kenny Loggins, Al Stewart, gdzie smooth jazz, czy Basia Trzetrzelewska? Gdzie? No co ja pytam, wiadomo: tuż za pierwszą trzydziestką. Ja już wiem jakie to trudne pomieścić wszystkich, których by się chciało, w trzydziestce .

    „Ludzie listy piszą”, śpiewali kiedyś Skaldowie, teraz dzięki Liście Przebojów Dwóch Stuleci ten tytuł nabierze nowego znaczenia. Dla mnie pierwszym, które je pisał, będzie zawsze Marek Niedźwiecki.

  • data publikacji: 2012-02-01 08:35:00

    30, 29, 28... Start!

    Marzenia się spełniają. Trzy lata temu wymyśliłem Listę Przebojów Dwóch Stuleci i oto mogę przedstawić Państwu jej mechanizm i pierwszą listę autorską. Tak się właśnie składa, że moją. Jak mówią prowadzący programy kulinarne - po włożeniu do piekarnika mięsa i wyjmując od razu spod blatu stołu gotową pieczeń - „tak się właśnie składa, że mam gotową”.

    Ostatnie kilkanaście lat, w przeciwieństwie do czasów PRL-u, to lata  przesytu, w którym trudno o pomoc w wyborze. Stajemy przed ladą z serami czy sprzętem AGD i kompletnie nie wiemy co warto kupić. Do tego na ogół sprzedawcy albo nie ma, albo nie ma zielonego pojęcia o tym, co sprzedaje. Podobnie jest z muzyką: miliony dostępnych linków w Internecie i brak przewodnika, który poprowadzi… Stąd wziął się mój pomysł: poproszę o pomoc w doborze najlepszych utworów osoby z życiowym dorobkiem, często związane z muzyką. Wydawcy portalu Superstarsi.pl zaoferowali mi u siebie miejsce na zrealizowanie projektu. Całe życie miałem przyjemność pracować w mediach określanych jako młodzieżowe. Jednak czas - o czym dobrze wiedzą uzytkownicy portalu superstarsi.pl - leci i oto już po skończeniu 45 lat coraz częściej powtarzam sobie pod nosem, że młodość jest mocno przereklamowana. Mam nadzieję jednak, że i tu będą wpadać także młodzi, szukający przewodników i informatorów. I znajdą ich.

    Jak tworzymy Listę Przebojów Dwóch Stuleci?

    Na czym polega nasza zabawa? Trzy razy w tygodniu (w każdy poniedziałek, środę, piątek) publikować będziemy nową listę 30 najlepszych utworów życia osoby znanej i obeznanej z muzyką tzw. rozrywkową. Jeśli to będzie piosenkarz, autor tekstu, kompozytor lub muzyk, na liście ma obowiązek umieścić swój utwór. W przeciwnym razie, musi nam powiedzieć dlaczego tego nie zrobił. 30 utworów każdej Gwiazdy zasili wspólną pulę, z której użytkownicy portalu tworzą, wciąż zmieniającą się Listę Przebojów Superstarsi.pl. Każdy nowy, dodany przez Gwiazdę utwór wystartuje na Liście Przebojów Dwóch Stuleci z jednym punktem. 

    Zalogowany użytkownik na Superstarsi.pl każdego dnia może dodać lub odjąć punkt wybranemu przez siebie utworowi.  Przy czym każdy w danym dniu może głosować na wiele utworów!

    Czemu ja pierwszy

    To tyle wstępu ideologiczno – praktycznego, teraz tłumacz się chłopie, czemu ty idziesz na pierwszy ogień? No więc tak: bo wymyśliłem pomysł; bo nie wypada, by testować działanie listy na zacnym gościu; no i dlatego, że całe życie miałem coś wspólnego z najważniejszymi listami przebojów w Polsce, bo już pierwszego dnia zapraszam tu swoich licznych znajomych z facebooka; no i dlatego, że „na każdym zebraniu jest taka sytuacja, że ktoś musi zacząć”. Poza tym: nomen omen, sito, służy do przesiewania, w tym wypadku kawałków NAJ od tych „tylko” bardzo dobrych, dobrych i nienajlepszych. No i  ostatni powód: za kilka tygodni listę wypełniać będzie kilkaset utworów, wtedy naprawdę będzie z czego wybierać, a teraz? W pierwsze dni? Co to znaczy układać listę wszech czasów z 30 kawałków?! Przecież nie ma na niej tego, tego i tamtego… Brakuje utworu! Brakuje wykonawcy! Brakuje tylu gatunków!!! Piosenek z tylu epok!!! To skandal!!! To niedopuszczalne!!! To muzyczne nieuctwo!!!! No, przyznacie, że na takie zarzuty nie mogłem narazić żadnego z naszych szacownych gości. Rolę rozkręcacza, z wszystkimi przypisanymi jej konsekwencjami, wypada wziąć na klatę, na siebie… No to biorę!

    Moja trzydziestka

    Biorę rolę, daję listę… I tu parę wyjaśnień i objaśnień co do repertuaru. Zanim zaczniesz drogi czytelniku pohukiwać na mnie za brak „oczywistych” kawałków, wykonawców czy gatunków  miej na uwadze, że 30, to nie 50, nie 75 i nie 100! Więcej nie wejdzie i tyle. A co jest?

    Animalsi – Dom wschodzącego słońca, pierwsze dreszcze w życiu przy słuchanej przeze mnie piosence.  

    Kraftwerk – Modelka, prekursor nowoczesnej muzyki elektronicznej.

    Madness – Our House, mega optymistyczny, radosny i rodzinny, najlepszy moim zdaniem utwór lat 80. (poprzednie 2 akurat z 2 poprzednich dekad, tak się złożyło)

    Marek Grechuta – najwyżej lokujący się polski wykonawca, większość jego piosenek zachowuje niesamowitą świeżość, nic dziwnego, że i ta poświęcona dniom, których jeszcze nie znamy.

    R.E.M – to niesamowite, że akurat tego zespołu dwa utwory znalazły się w mojej pierwszej 30., a nawet 20. Czy ja nie mam lekkiej skłonności do patosu w sztuce?

    The Beatles – Pamiętam, jak w liceum nauczycielka polskiego spytała: - A wiecie jakie dzieło Mickiewicza podoba mnie się najbardziej? Żadne tam Dziady (Yesterday?), żaden Pan Tadeusz (Sgt. Pepper Lonely Heart Club Band?), żadne Stepy Akermańskie (Hey Jude?), ale taki mały wierszyk: “Polały się łzy czyste, rzęsiste, na me dzieciństwo sielskie, anielskie, polały się łzy czyste rzęsiste…” I tak to jest z tą cudną, wcale nie najbardziej znaną miniaturką: And I Love Her.

    Magda Umer – kwintesencja optymizmu i uroku, oraz wspaniały tekst A. Woyciechowskiego, twórcy „tamtego” Radia Zet.

    Pink Floyd – protest song, który trafił w mój czas, kiedy akurat chodziłem do szkoły.

    Leonard Cohen – tu jakby i Kaczmarski i Wysocki, którzy się nie zmieścili, a kawałek akurat dość nietypowy, jak na jego repertuar.

    Chłopcy z Placu Broni – 3 powody: mój nieżyjący przyjaciel - Bogdan Łyszkiewicz, wielki przebój i mój hymn o tym, co najważniejsze.

    Tuxedomoon – wypromowany przez Listę Przebojów Rozgłośni Harcerskiej w moich tam najlepszych latach.

    I tak mógłbym dalej o każdym kawałku. Że Doors z People Are Strange kojarzą mi się z moim pierwszym pobytem w USA i słuchaniu tamtejszej lokalnej studenckiej rozgłośni WPBX; Cure, to chyba najbardziej moja „pokoleniowa” kapela; do sławy Sztywnego Pala Azji miałem zaszczyt się trochę przyczynić; zespół T. Love grałem jako pierwszy w Polsce, a Krystyna Janda, choć piosenkarką nie jest, to z tym nagraniem towarzyszyła mi w każdej nocnej audycji, które kiedyś często prowadziłem w Polskim Radiu.

    W 3. dziesiątce wreszcie wspomnienia z czasów Radiostacji, czyli już z tego stulecia: Kaliber 44, Placebo, Chemical Brothers. Marzenia się spełniają, a wspomnienia wracają. I co kilka dni tak będzie. Zapraszam do mojej listy i do list następnych.

1234<img src="/img/paging/next.gif" alt="" />
Marzec 2024
PN WT ŚR CZ PT SO ND
        01 02 03
04 05 06 07 08 09 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30 31
webstar 2012