www.superstarsi.pl

Morsowanie. Sezon kąpielowy trwa od listopada do marca

Upojne dygotki

Wśród morsów w Wiśle, Odrze, Bałtyku czy wyrąbanym przeręblu dowolnego akwenu wodnego wiele osób dawno już ukończyło pięćdziesiąt lat. Co ich od jesieni do wiosny ciągnie do wody pod gołym niebem?

Morsy mają m.in. lepszą wydolność układu sercowo-naczyniowego w porównaniu do swych rówieśników.  Morsy mają m.in. lepszą wydolność układu sercowo-naczyniowego w porównaniu do swych rówieśników.

Zdzisław Karpiński (71 lat), gdy mieszkał jeszcze w Tarnobrzegu zimą po prostu zanurzał się w przeręblu, ale po przeprowadzce dołączył do Krakowskiego Stowarzyszenia Morsów „Kaloryfer”, by uczestniczyć w imprezach organizowanych.

- Kiedyś na Zakrzówku, a obecnie na Bagrach, dwa, trzy razy w tygodniu można koło południa ujrzeć takich jak ja entuzjastów zimowych kąpieli. Ja wchodzę do wody tylko na 3-4 minuty. Cudowne jest to, co czuję, gdy wychodzę z wody. Ciało mam lekko zaróżowione, lekkie dygotki, ale też jaki przypływ energii! Wręcz się nim upajam - opowiada Zdzisław, zwany „Karpiu”. Karpiu nie tylko jest morsem, ale uprawia też intensywnie narciarstwo i regularnie biega w maratonach. - Od kiedy uprawiam sport, lepiej się czuję. Zanim około 15 lat temu, zacząłem się kąpać w otwartych akwenach na powietrzu, ćwiczyłem w domu zimne prysznice - opowiada. 

Szkoły są dwie: jedna mówi, że należy zahartować się przed morsowaniem, a druga, że nie trzeba tego robić wcale, jak np. Małgorzata Dworzecka, skarbnik Stowarzyszenia „Kaloryfer”, z zawodu pielęgniarka. - Po raz pierwszy weszłam do wody spontanicznie tylko mocząc nogi za kolana, osiem lat temu, w akwenie na Zakrzówku, wokół którego akurat spacerowałam. Zobaczyłam parę osób kąpiących się, była piękna słoneczna pogoda, listopad -  opowiada. - Na drugi dzień ubrałam już strój kąpielowy i zanurzyłam się celowo. Odkąd przystałam do morsów kapię się na powietrzu raz w tygodniu. Przez te osiem lat niemal nie choruję, a jeśli już, to infekcja po dwóch, trzech dniach, przechodzi - opowiada. - Wręcz, kiedy czuję, że „coś mnie bierze” wchodzę do zimnej wody i od razu mi przechodzi – mówi Małgorzata (50 lat). - Nie wiem, jakby moje życie wyglądało, gdyby nie morsowanie. Nie robię tego tylko dla zdrowia, ale i dla hartu ducha, i dobrej zabawy. Dzięki temu poznaję fajnych ludzi. Przed i po wyjściu z wody trzeba się rozgrzać, więc tańczymy na śniegu, podskakujemy, super zabawa - opowiada Dworzecka.

 

Na grypę i cellulit

 

Z wyników badań reologicznych* krwi pobranej od morsów krakowskiego Klubu „Kaloryfer” wynika, że regularne zimowe kąpiele są korzystne dla zdrowia. - Poza zwiększeniem odporności organizmu na choroby infekcyjne charakterystyczne dla okresu zimowego, morsy mają lepszą wydolność układu sercowo-naczyniowego w porównaniu do swych rówieśników , lepsze ukrwienie skóry, a także więcej mają endomorfin  „hormonów szczęścia”, kortyzolu, adrenaliny, noradrenaliny i testosteronu – wylicza dr n. med. Aneta Teległów, która prowadziła badania  w Katedrze Rehabilitacji Klinicznej Akademii Wychowania Fizycznego w Krakowie. - Każdy mors wychodząc z wody jest uśmiechnięty i wyjątkowo pozytywnie nastawiony do życia, co silnie odczuwa przez około od 3 do 6 godzin po kąpieli – opowiada dr Teległów. - Bardzo niska temperatura wody wywołuje w ciele człowieka reakcje obronne, które przywracają zdrowie. Pływanie w zimnej wodzie pomaga w normalizacji parametrów życiowych ( tętna, oddechu, ciśnienia tętniczego, obniża się poziom glukozy we krwi), a zdrowy styl życia sprawia, że można je utrzymać długo i na dobrym poziomie. Przede wszystkim stabilizuje się poziom cholesterolu i cukru we krwi, a kobiety pozbywają się cellulitu. Morsy szczególnie są odporne na infekcje układu oddechowego – zapewnia dr Aneta Teległów.

Zanurzenie w zimnej wodzie ma bezpośrednie i długoterminowe skutki na różne funkcje organizmu, takie jak metabolizm, układ krążenia i system hormonalny.

Badanie grupy morsów wykazało, że pod wpływem zimnych regularnych kąpieli następuje odkształcenie krwinek czerwonych, które lepiej dotleniają organizm, co jest bezpośrednią przyczyną lepszego samopoczucia człowieka. Zależność tę wykryła dr Aneta Teległów: - Na odkształcalność krwinek czerwonych u morsów wpływa regularne zanurzanie się i pływanie w zimnej wodzie. Im większa odkształcalność tym mniejsza lepkość, agregacja erytrocytów i fibrynogen (mających udział w procesie krzepnięcia krwi), co zwiększa szybkość przepływu przez naczynia krwionośne. Wystawianie organizmu na niską temperaturę pobudza aktywność układu krążenia. Krwinki czerwone stają się bardziej elastyczne, co powoduje lepsze dotlenienie komórek i ich odżywienie. Brak zmian lepkości osocza powoduje stałe zmniejszenie obciążenia serca i zwiększenie przepływu tkankowego, a co za tym idzie, zmniejszenia ryzyka powikłań sercowo- naczyniowych.

 

###

 

Kto może być morsem?

 

Morsowaniem można zająć się bez względu na  wiek, ale trzeba lubić  zimę i uczucie chłodu, no i nie może być przeciwwskazań medycznych. - Do morsowania, jak do każdego sportu, trzeba podejść odpowiedzialnie - mówi dr Aneta Teległów. - Nim  wejdziemy do zimnej wody, powinno się wykonać podstawowe badania laboratoryjne: EKG serca, analizę krwi i moczu. Lekarz powinien sprawdzić, czy nie cierpimy na padaczkę, ostrą dusznicę, nadciśnienie czy zaawansowaną miażdżycę. Kandydat na morsa nie może mieć otwartych ran, anemii, nowotworu czy niedoczynności tarczycy, nie może też chorować na nerki ani mieć zaburzeń psychicznych. Przy takich dolegliwościach wejście do zimnej wody byłoby dużym zagrożeniem. 

Nie wolno wchodzić do wody bezpośrednio po posiłku czy po wypiciu alkoholu. Każdy mors musi czujnie obserwować zachowanie swojego organizmu w trakcie kąpieli i po wyjściu z wody.

Kąpiele powinno się rozpoczynać od krótkich wejść  (od kilkusekundowych do około góra 20-sekundowych) do wody, tak by powoli przyzwyczajać organizm do morsowania od listopada do marca. Do zimnej wody  wchodzimy w ciepłej czapce na głowie i neoprenowych rękawicach i butach (nie tylko zapobiegają nadmiernemu wychłodzeniu, ale chronią przed ostrym lodem i skaleczeniem się) - radzi dr Aneta Teległów, która podkreśla, że dla organizmu  bardzo ważne jest też to, aby zimne kąpiele były regularne, na przykład, jeden raz w  tygodniu.

 

*Aneta Teległów - dr nauk medycznych  z Katedry Rehabilitacji Klinicznej Akademii Wychowania Fizycznego w Krakowie, która pierwsza w kraju przeprowadziła badania reologiczne krwi ludzi, zanurzających się regularnie zimą w wodzie.  Zajmuje się od kilku lat reologicznymi i hematologicznymi właściwościami krwi i wpływem niskiej temperatury na przepływ krwi. Uczestniczy w Międzynarodowych Zlotach Morsów w Mielnie, gdzie udziela porad i zaleceń.

** Reologia to dział mechaniki cieczy, który zajmuje się badaniem przepływu  i deformacji płynów (odkształceń) w tym przypadku krwi.

 

Mielno - światowa stolica morsów

Od 2004 roku co roku w Mielnie odbywa się Zlot Morsów. W 2010 roku podczas VII Międzynarodowego Zlotu Morsów ustanowiono nowy Rekord Guinessa na największe „Zanurzenie Misiów Polarnych”. Przy temperaturze poniżej dziesięciu stopni Celsjusza jednocześnie zanurzyło się 1050 morsów (poprzedni rekord – styczeń 2009 rok, Nowy Jork - 579 osób).

W Mielnie  w polskim biciu rekordu najstarszymi uczestnikami zabawy byli: 81. letni Daniel Wojnowski z Gdyni i 71. letnia Zofia Krzciuk z Kluczborka.

W tegorocznym X Międzynarodowym Zlocie Morsów, który odbył się od 7-10 lutego 2013 roku, Mielno gościło rekordową ilość morsów i foczek: 1725 osób, w tym wiele z Danii, Niemiec, Czech, Wielkiej Brytanii i Ukrainy. Najstarszym morsem był Jerzy Alboszta (82 lata) z Elbląskiego Klubu Morsów, a z Branderburger Eisbaeren przyjechała 77. letnia Erika Most.