www.superstarsi.pl

Zakopane. Miasto, które ma w sobie to coś

Widziane po latach

Trzy, może nawet cztery dni - jak śpiewała Maryla Rodowicz - wystarczą, ale jeśli ma się trochę więcej czasu, to warto do Zakopanego pojechać po sezonie na kilka dni dłużej.

Jesień w Tatrach   Jesień w Tatrach
  • Widok na Giewont z ulicy Strążyskiej
  • Polana u wylotu Doliny Strążyskiej – tu      
wypasają się owce
  • Giewont w kolorach jesieni

Niegdyś urokowi najwyżej położonej w Polsce wioski uległ Stanisław Ignacy Witkiewicz. To on pisał o „zakopianinie” – narkotyku, który znajduje się w powietrzu między Gubałówką a Giewontem i sprawia, że wszystko „jest innym niż wszędzie gdzie indziej”. „Możliwym jest, że żyjąc w tej zaklętej krainie, staczamy się w otchłań” – pisał sto lat temu Witkacy w  „Kurierze Zakopiańskim”. – „Ale jest to piekielnie przyjemne w swej męczarni”. Na skutek wdychania „zakopianiny” przez osobników nazwanych przez Witkacego „Tytanami Ducha” Zakopane staje się „miejscem, w którym kondensuje się ich istota, roztwierają się nowe dla nich horyzonty i twórczość artystyczna, społeczna czy naukowa stwarza nowe formy i buduje nowe wartości”.

Za czasów Witkacego z roku na rok przyjeżdżało do Zakopanego coraz więcej artystów i inteligencji, nie tylko aby leczyć gruźlicę, ale odetchnąć  atmosferą mitycznego i modnego miejsca. Tu pisali i malowali, co obrazowo opisał Rafał Malczewski w książeczce „Pępek świata”.

 

Wdychanie „zakopianiny”

 

Wdychanie „zakopianiny” nie jest dziś darmowe, bo za każdy dzień pobytu w Zakopanem trzeba uiścić miejscową opłatę klimatyczną – 1,70 zł  za dobę. Ale warto zapłacić, by wyruszyć w drogę. Poza sezonem wędrówka nawet uczęszczanym szlakiem na terenie Tatrzańskiego Parku Narodowego jest o wiele przyjemniejsza, bo nie ma tłumów jak w okresie wakacyjnym. Dla turystów bez kondycji polecam na początek spacery dolinami, przy czym szczególnie urokliwie prezentują się: Dolina Białego, Strążyska czy Kościeliska. Przy wejściu do tych dolin, będących już na terenie TPN, w bramkach trzeba zapłacić za bilet wstępu ( normalny 4 zł, ulgowy 2 zł).

Szczególnie pięknie jesienią prezentuje się Dolina Strążyska, w której zaraz przy wejściu urzęduje oswojona wiewiórka, popisująca się przed spacerowiczami swoją zręcznością. Idąc Doliną Strążyską bez końca można napawać się pięknymi widokami, wyłaniającymi się zza każdego zakrętu. Szczególnie malownicze są drewniane mostki ustawione nad Strążyskim Potokiem.

To właśnie w tej Dolinie stwierdzono występowanie rzadkich w Polsce roślin jak jarząb nieszpułkowy, rozrzutka alpejska, czy sosna drzewokosa. Spokojnym spacerkiem w niecałe pół godziny dojść można do Polany Strążyskiej, gdzie znajduje się skrzyżowanie szlaków turystycznych i dwa dawne szałasy pasterskie. W jednym z nich  można się posilić tradycyjną kwaśnicą, barszczem lub zupą ze świeżych borowików (od 6-8 zł), ale są też inne ciepłe dania. To ze Strążyskiej wiedzie najpopularniejszy szlak na Giewont, ale ta wyprawa już nie jest dla każdego.

 Za to każdy z Polany Strążyskiej (według drogowskazu 15 minut drogi) potrafi dotrzeć pod północną ścianę Giewontu, gdzie można podziwiać surowe piękno wodospadu Siklawica (o wysokości 23 metrów). Niegdyś spod Siklawicy prowadziła ścieżka na drogę na Giewont, ale obecnie, aby wejść na ten szlak, trzeba skręcić znacznie wcześniej, tuż przed wejściem na samą Polanę.

 

###

 

Będąc w Zakopanem warto wjechać kolejką linową na szczyt Gubałówki, co zajmuje zaledwie kilka minut (koszt tam i z powrotem – bilet ulgowy 12 zł). Wydatek rekompensuje przepiękny widok na miasto i południową ścianę Tatr. Ci, którzy dawno tam nie byli na pewno zauważą zmiany, np. taras widokowy zbudowany z drewna i zjeżdżalnię rurową dla dzieci. Nie można powiedzieć, żeby obydwie budowle były ładne. Za to budynek dawnej restauracji na Gubałówce na szczęście nie zmienił się, choć  fasadę zakrywa ohydny napis. Trzeba przyznać, że tandeta i kicz wcisnęły się łatwo na szczyt wzniesienia. A przecież budynek  stacji kolejki i restauracji powstał tuż przed  wybuchem II wojny światowej i był efektem konkursu architektonicznego! Restauracja powstała według projektu trzech architektów: Piotra Szymaniaka, Arseniusza Romanowicza i Jacka Szwemina.

Także wnętrze restauracji zaprojektowali architekci i rzeźbiarze. Warto zwrócić uwagę szczególnie na drewnianą boazerię na ścianach ze scenkami z życia górali, wykonaną według projektu Antoniego Kenara. Na szczęście wystrój wnętrza restauracji na Gubałówce, w przeciwieństwie do zewnętrznego otoczenia, nie uległ większej dewastacji, odnaleźć można też góralską ceramikę, czy reliefy Wacława Kowalika. Szkoda, że nikt nie informuje turystów z jakiego rodzaju dziełami sztuki obcują przy piwie. A przecież tak niedawno, bo w czasie wakacji 2012 nastąpiła konsternacja, kiedy zniknęła z postumentu rzeźba Polonia  Restituta z naprzeciwka restauracji. Okazało się, że ją odrestaurowano i pokazywano w warszawskiej Zachęcie. Dwumetrowa postać kobiety symbolizuje odrodzoną Polskę i jest autorstwa zapomnianego artysty Franciszka Masiaka (1906-1993). Polonia  Restituta była zwieńczeniem polskiego pawilonu na światowej wystawie „Sztuki i techniki w życiu współczesnym” w Paryżu w 1937 roku. Wtedy po powrocie z wystawy wiele pomniejszych dzieł sztuki  trafiło właśnie jako dekoracja do restauracji na Gubałówce. Obecnie po podróży do Warszawy Polonia Restituta nabrała miedzianego blasku i góruje nad widokowym tarasem Gubałówki.

Szybki zjazd z Gubałówki osadza nas wśród bud targowych, gdzie asortyment pamiątek i popularnych wyrobów ze skóry powtarza się monotonnie. Na próżno szukać tradycyjnych obrazków malowanych na szkle...Za to w promieniach jesiennego słońca zatrzęsienie grzybów: prawdziwków, borowików i rydzów, a także oscypków bacowskich: białych, żółtych i brązowych (udających wędzone).

 

###

 

Pępek świata

 

Zakopane jest najwyżej położonym miastem Polski, ale czy wiecie, że ktoś,  kto spaceruje  po Krupówkach i stoi na skrzyżowaniu z  ulicą Kościuszki, tuż koło budynku poczty, znajduje się na wysokości 836 metrów n.p.m.? Stąd nie można odmówić sobie przyjemności rytualnego dreptania pod górę Krupówkami.  Oj wiele się zmieniło...Nie bywałych od lat w Zakopanem zaskakuje  nowy pasaż handlowy,  gdzie leniwie sączą się do ucha francuskie piosenki. Ma to swe uzasadnienie, bo liczne butki oferują głównie stroje francuskich markowych firm dla bardzo zasobnego klienta. Idąc dalej nie znajdziemy już legendarnego coctail baru. Jest oczywiście inny z zupełnie innym wystrojem wnętrza i w innym miejscu.

Bywalcy „Poraja” pod adresem Krupówki 50 też nie odnajdą dawnej restauracji. Na szczęście budynek zbudowany w 1887 roku według projektu Fryderyka Kallaya w stylu szwajcarskim nie zniknął z powierzchni ziemi, i na parterze nadal prowadzi się tutaj restaurację, ale w zupełnie innym klimacie. Ciemnobrązowy  drewniany pensjonat upstrzony jest reklamami i mieści w sobie liczne sklepy, księgarnie, a w piwnicy nawet galerię  sztuki. Nieopodal przy skrzyżowaniu Krupówek przygląda się temu wszystkiemu „mąż opatrznościowy” Zakopanego - hrabia Władysław Zamoyski. Oczywiście, nie sam osobiście. Tu w 2003 roku postawiono mu pomnik, autorstwa zakopiańskiego rzeźbiarza Michała Gąsienicy-Szostaka. A było za co! To hrabia Władysław Zamoyski nabył dobra tatrzańskie i sprawił, że  Morskie Oko włączono w granice ziem polskich, to dzięki niemu zaprzestano wycinki lasów tatrzańskich, zbudowano linię kolejową i szosę do Zakopanego.

Inne pomniki też opowiadają historię Zakopanego. Przed Urzędem Miasta przy ulicy Kościuszki 13 z torbą lekarską stoi doktor Andrzej Chramiec (1859-1039), pierwszy góral który zdobył wyższe wykształcenie. Jako lekarz klimatyczny, ale i społecznik, założył słynny Zakład Wodoleczniczy (tam Andrzej Dziuk współcześnie założył Teatr Witkacego). Przed Urzędem Miasta Zakopanego znajduje się jeszcze jedna rzeźba plenerowa. Miejscowi nazywają ją – jeszcze z czasów komuny „uchem naczelnika”. Tak naprawdę nazywa się „Orbita” Henryka Burzca, zakopiańskiego artysty i od dawna wtapia się w cześć  zakopiańskiego krajobrazu, ładnie  wygląda na tle rdzawych liści drzew.

 

###

 

Willa Oksza i leżakownia

 

Miłośnicy sztuk pięknych muszą zapamiętać, że galerie otwarte są w tym mieście dopiero od środy do soboty.

Pachnie drewnem świeżo odrestaurowana przez Muzeum Tatrzańskie z funduszy Unii Europejskiej i Województwa Małopolskiego willa Oksza przy ulicy Zamoyskiego 25, zaprojektowana  w latach 1894-1895 przez Stanisława Witkiewicza. We wnętrzu pejzaże tatrzańskie Rafała Malczewskiego, obrazy rodzajowe Zofii Stryjeńskiej czy Wojciecha Weissa. Są też gobeliny, rzeźby, plakaty czy koronki z ornamentyką w stylu zakopiańskim - wszystko co najlepsze w twórczości zakopiańskiej kolonii artystycznej  do 1939 roku.

W osobnej sali wyjątkowa okazja, by zobaczyć mało znane portrety Witkacego - obrazy i fotografie z prywatnej kolekcji Magdaleny Kraszewskiej, wnuczki zakopiańskiego doktora Wacława Kraszewskiego.  Willa Oksza stała się Galerią Sztuki XX wieku, a wystawa nosi tytuł „Artyści i sztuka w Zakopanem” i jest ekspozycją stałą.

Kiedy się odbiera zamówione wcześniej (inaczej trudno się dostać na spektakl) bilety do Teatru Witkacego (przeważnie z rąk dyżurującego aktora), koniecznie trzeba podejść do Miejskiej Galerii Sztuki przy ul. Krupówki 41. Np. w październiku  wisiały tam prace Jerzego Skolimowskiego, reżysera i aktora eksperymentującego z formą i kolorem.

Sztandary, instalacje, portrety symboliczne, projekty pomników Władysława Hasiora, niegdyś uważane za obrazoburcze  i skandalizujące dziś stanowią już prawie klasykę, można obejrzeć w słynnej „leżakowni” przy ul.  Jagiellońskiej 18 b, zaadaptowanej na galerię sztuki. Ta galeria też podlega restauracji  z funduszy europejskich, bo trzeba odtworzyć pracownię rzeźbiarza i jego mieszkanie.

Ci, którzy czują jeszcze w sobie dziecko - nie powinni ominąć willi „Opolanka” przy ul. Tetmajera 15, biograficznego muzeum pisarza, przed którym stoi popiersie Kornela Makuszyńskiego, ojca Koziołka Matołka. Zresztą Koziołek też tam jest!