Z tym Panem poznaliśmy się na ulicy. Konkretnie - na ul. Jana Pawła II. W samym środku tej warszawskiej arterii, między Alejami Solidarności a ulicą Nowolipie, w szklano-marmurowych pawilonach, w których jeszcze całkiem niedawno niepodzielnie panowały kebaby. Teraz mają już konkurencję w postaci restauracji, w zasadzie baru - Pan Ziemniak Pieczone Ziemniaki. Lokalu z gatunku niezwykłych.
- Co może być niezwykłego w ziemniaku - zdziwi się niedowiarek. - A cóż to za wymysł, na ziemniaki do knajpy chodzić.... A jednak. Ziemniaki, serwowane w Panu Ziemniaku, nie przypominają kartofli, gruli, ziemniaków czy pyr, podawanych w domach. No, może odrobinę - ciągle są przecież ziemniaczane!
Niezwykłe są też dodatki, które towarzyszą ziemniakom. I to one sprawiają, że ziemniaczany posiłek nie musi się znudzić. Codziennie jest ich kilkanaście - klasyczne, nowatorskie, wegetariańskie, rybne, mięsne. Dzięki nim ziemniak może być:
- swojski (twarożek ze szczypiorkiem, bryndza z cebulką, biała kiełbasa w sosie chrzanowym)
- sycący (kiełbasa z cebulą, sos boloński, bigos)
- pikantny (curry)
- wykwintny (pepperoni z mascarpone, kabanosy w sosie z sera brie)
- słodko-kwaśny (kurczak w sosie afrykańskim)
... a to tylko niektóre z dodatków, serwowanych na ciepło lub na zimno.
Od czasu do czasu Pan Ziemniak szaleje i proponuje coś specjalnego. Dziś zaprosił na Podróż do Libanu: na jednym ziemniaku hummus, na drugim - sałatka tabouleh. Obydwa - palce lizać. I ja tam byłam, ziemniakom zdjęcie zrobiłam (a potem je, to znaczy ziemniaki, zjadłam). Mam nadzieję, że dodatki specjalne pojawią się od czasu do czasu, razem lub osobno (hummus może się przyśnić).
Dwa ziemniaki (taka jest standardowa porcja) wystarczą, by się solidnie najeść. Dla preferujących wersję light Pan Ziemiak proponuje zupy - codziennie dwie do wyboru. Moje faworytki to: kurczakowa z kukurydzą (bywa w wersji pikantnej), węgierska gulaszowa, żurek i - rzadko się niestety pojawiający - rosół z kaczki.
Podsumowując: Pan Ziemniak to fajne miejsce na lunch w czasie pracy lub na szybkie spotkanie z przyjaciółmi (szybkie, bo lokal nie jest duży, a chętnych do spróbowania ziemniaczków - niemało). Mógłby to być po prostu niezły lokal z przyzwoitą kuchnią, a jest - miejsce niezwykłe, które w ciągu kilku miesięcy "dorobiło się" ponad 1,5 tysiąca fanów na Facebooku.
Oprócz dobrej kuchni Pan Ziemniak ma w sobie to "coś", co sprawia że chce się tam wracać. Bywają tam młodzi, bywają i całkiem starsi mieszkańcy muranowskich osiedli. Przyciąga miła obsługa, uśmiech, życzliwość. Pan Ziemniak ma duszę.
Ceny za porcję dwóch ziemniaków wahają się od 10 do 16 złotych (w zależności od dodatku), w przypadku edycji specjalnych - jak Podróż do Libanu, nawet więcej. Zupy kosztują od 8 do 12 złotych. Pan Ziemniak honoruje karty kredytowe.
Pan Ziemniak Pieczone Ziemniaki Warszawa, Al. Jana Pawła II 41A/4