Na problemy żołądkowe i nie tylko
Korzystajmy z naszych warzyw i owoców. Są zdrowsze i smaczniejsze niż te z Afryki czy Europy. Uwielbiam śliwki, głównie węgierki i renklody. Z tych pierwszych często robię knedle. Są też niezastąpione na powidła. Warto jeść śliwki póki są, bo regulują pracę przewodu pokarmowego, odbudowują siły po wysiłku fizycznym, zawierają witaminy: A, z grupy B, C i E oraz błonnik i przeciwutleniacze. W krajach Wschodu na zaburzenia przewodu pokarmowego podaje się śliwki kiszone w słonej zalewie.
Jeśli ktoś ma spory zamrażalnik, może kupić je teraz i zamrozić, by cieszyć się nimi zimą. Można je też zasuszyć lub kupować suszone (najlepiej ekologiczne bez konserwantów), które są jeszcze zdrowsze niż świeże, bo mają aż pięć razy więcej witaminy A i siedem razy więcej błonnika pokarmowego niż świeże Ale pamiętajmy, że suszone są kaloryczne - 100 gramów ma aż 270 kalorii. Suszone śliwki zmniejszają wchłanianie cukrów i cholesterolu, są też polecane paniom po menopauzie. Dodane np. do schabu czy bigosu, przeciwdziałają niestrawności. Badacze dowiedli również, że suszone śliwki najlepiej chronią gęstość kości, a więc zapobiegają osteoporozie.
Jedzmy póki są.