Z badania naukowców wynika, że zmiany w diecie zmniejszają w takim samym stopniu poziom złego cholesterolu (LDL) jak, w krótkim terminie, leki. Lekarze przetestowali trzy grupy kontrolne liczące 351 osób, które przez 6 miesięcy były na wegetariańskiej diecie. Dwóm grupom dodano do menu soję, tofu, mleko sojowe, fasolę, owiec, jęczmień, orzechy oraz margaryny ze sterolami roślinnymi. Ci, którzy jedli tak urozmaicone posiłki mieli o 13 proc. niższy poziom LDL, zaś osobom będącym na diecie niskotłuszczowej tzw. zły cholesterol obniżył się nieznacznie, zaledwie o 3 proc. Ciekawe co na to nasi lekarze?
-
data publikacji: 2012-08-28 08:49:00
Orzechami w cholesterol
Najnowsze doniesienia z Uniwersytetu w Toronto brzmią: na obniżenie poziomu złego cholesterolu (LDL) lepiej działa jedzenie orzechów, soi lub owsianki niż zmniejszanie ilości tłuszczu w diecie. -
data publikacji: 2012-08-23 19:36:00
Koszmarne potrawy z dzieciństwa
Na szkolnej stołówce najbardziej nienawidziliśmy szpinaku. Teraz wiem dlaczego. Bo była to zielona breja bez przypraw. Ciekawa jestem czy kucharka w ogóle go jadła. Dziś uwielbiam szpinak, mocno przyprawiony czosnkiem, solą, pieprzem. Z suszonymi pomidorami, serem pleśniowym i makaronem mogłabym jeść codziennie. Jako dziecko nie znosiłam też kotletów schabowych z kością, wątróbki ociekającej krwią, krupniku, który pachniał jak ścierka do podłogi, mleka i zup mlecznych. I do dziś ich nie tknę. A najgorsza była mikstura mojej mamy, którą wciskała mi i siostrze gdy byłyśmy chore. Mieszała ciepłe mleko z masłem, miodem i czosnkiem i dawała nam do picia. Ohyda. Na samą myśl robi mi się niedobrze. Mama próbowała nas przekupić, byśmy chociaż po pół szklanki wypiły. Dawała nam nawet pieniądze :) Byłyśmy nieugięte.
Pamiętam też jak ciocia ugotowała zupę wiśniową. Nie bardzo wiedziała jak się ją robi i zrobiła ją na kościach. Zapach był nie do zniesienia, nie chcę sobie nawet wyobrażać jak smakowała. Słyszałam też wiele o zupie tzw. wodzionce, popularnej na Śląsku. Wodzionkę najczęściej przyrządza się z czerstwego chleba, czosnku oraz tłuszczu zwierzęcego i doprawia solą. Może i smakowała dorosłym, ale dawanie jej dzieciom i jeszcze zachwalanie jej smaku było nadużyciem :)
Czy Wy też macie swoją listę najgorszych dań? Ciekawe kto się przyzna, że zmuszał dzieci do jedzenia potraw, których nie znosiły :)
-
data publikacji: 2012-08-21 13:00:00
Kawa na chorobę
Moim ulubionym napojem tego lata jest kawa mrożona. Do tej pory najlepszą piłam w jednej z nadmorskich, bardzo dobrych, restauracji. Z dodatkiem domowej roboty lodów waniliowych albo czekoladowych, z bitą śmietaną. Dziś w domu będę próbowała odtworzyć ten smak. Wiecie, że kawę powinny pić osoby, które cierpią na chorobę Parkinsona? Naukowcy z kanadyjskiego uniwersytetu McGill, zToronto Western Hospital i brazylijskiego Pontifical Catholic University w Paranie niedawno opublikowali badania, z których wynika, że kofeina zawarta w małej czarnej łagodzi objawy tej choroby, a dokładniej łagodzi problemy z ruchem. Do badania zaproszono 61 osób chorych na Parkinsona. Jednym podawano placebo, druga grupa dostawała codziennie 2 filiżanki kawy przez trzy tygodnie, po tym czasie zwiększono ich liczbę do 4 przez kolejne trzy tygodnie. U chorych, którzy pili kawę odnotowano lepsze możliwości ruchowe. To zaciekawiło naukowców, którzy zamierzają dalej prowadzić obserwacje. Chcą dowieść w jaki sposób kofeina może wpływać na ospałość i ruchowe symptomy choroby Parkinsona, takie jak powolność ruchów, sztywność mięśni, drżenie i utratę równowagi. Wiadomo, że kofeina działa pobudzająco na ośrodkowy układ nerwowy oraz układ sercowo-naczyniowy. Autorzy badania twierdzą, że lekarze powinni rozważać podawanie kofeiny jako suplementu w leczeniu chorych.
-
data publikacji: 2012-08-19 12:06:00
Przetworzone jedzenie sprzyja powstawaniu raka
Najnowsze doniesienia południowokoreańskich naukowców mówią, że emulgatory, stabilizatory z fosforem, powszechnie stosowane w przemyśle spożywczym - dodawane m.in. do napojów, wypieków czy przetworzonych mięs mogą powodować powstawanie i szybszy wzrost nowotworów płuc. Na pewno tak się dzieje u myszy. Według kierownika badań Myung-Haing Cho z Uniwersytetu w Seulu, w porównaniu z latami 90 - tymi spożycie związków fosforu w przetworzonej żywności wzrosło ponad dwukrotnie. Dla niektórych ludzi może to być zbyt duża dawka. Dodaje też, że zmniejszenie spożycia nieorganicznych związków fosforu może mieć rozstrzygające znaczenie w leczeniu raka płuc oraz w zapobieganiu mu. Naukowcy zaznaczają, że to badanie nie wykazuje, że dodatki żywnościowe przyczyniają się do rozwoju raka u ludzi, dlatego szukają innych czynników, które powodują, że jedni palacze chorująna raka płuc, a inni nie.
-
data publikacji: 2012-08-09 11:50:00
Kobiety się starają
Najnowszy sondaż przeprowadzony przez TNS Polska na zlecenie Headlines Porter Novelli pokazuje, że aż 60 proc. Polaków nie robi nic, by zdrowiej żyć. To straszne! Myślałam, że apele lekarzy, mediów spowodują, że bardziej będziemy o siebie dbać. Niestety lekarze swoje, a my swoje. Z badania wynika, że choć dużo wiemy o zasadach dotyczących zdrowego trybu życia, wciąż nie najlepiej radzimy sobie z ich przestrzeganiem. Zdrowy styl życia kojarzy nam się przede wszystkim ze stosowaniem zbilansowanej diety (48 proc.), w której nie może zabraknąć zdrowych produktów (najczęściej wskazywano: owoce i warzywa), ale także z aktywnym trybem życia (46 proc). Respondenci zapytani o to, co należy zmienić, by zdrowiej żyć wskazali, że należałoby przestać palić (60 proc.) i pić alkohol (54 proc.). Wśród czynników identyfikowanych jako przyczyny niezdrowego stylu życia znalazły się także: brak ruchu, mała aktywność fizyczna (45 proc.), zła dieta (40 proc.) stres, nerwy, nieumiejętność radzenia sobie ze stresem (39 proc.). Zmiany w swoim życiu częściej podejmują panie (45 proc.), osoby w wieku 30-39 lat (47 proc.), jak również osoby ze średnim (47 proc.) czy wyższym wykształceniem (50 proc.). Jako powód zmian wskazują najczęściej chęć zmiany trybu życia, gorsze samopoczucie: brak energii, osłabienie, choroby, starzenie się. A wy co robicie by zdrowiej żyć? -
data publikacji: 2012-08-07 11:19:00Nikt nie skomentował tego wpisu. skomentuj
Nie jedzmy byle czego!
Niedawno głośno było o tym jak wyglądają nadmorskie bary i restauracje od kuchni, czyli zaplecza. Nieprzestrzeganie zasad higieny, podawanie starego jedzenia, brak książeczek sanepidu, to tylko niektóre grzechy popełniane w niektórych lokalach. Nieuczciwi pracownicy odświeżają stare ryby przecierając je szmatami, smażą je w starym oleju, doprawiają pikantnymi sosami lub przyprawami i podają. Nie twierdzę, że zawsze możemy się zorientować, że danie jest nieświeże. Ale bądźmy czujni. Zapach starego tłuszczu można poznać z daleka, świeża ryba chyba też inaczej pachnie i smakuje. Nie oczekujmy też, że za parę złotych dostaniemy najlepszej jakości danie. Jeśli mamy jakiekolwiek wątpliwości dotyczące miejsca, warunków sanitarnych, omińmy je szerokim łukiem. W zeszłym roku całą rodziną pojechaliśmy na jeden dzień do sławnych Dębek. Chcieliśmy coś zjeść. Poszliśmy do "restauracji", zapytałam o toaletę, żeby umyć ręce i pani poinformowała nas, że kawałek dalej jest toi-toi, ale wody bieżącej niestety nie ma. To mi wystarczyło. Znajomi są nad morzem. Pojechali w poniedziałek na tygodniowe wakacje. W środę, wszyscy, włącznie z małymi dziećmi, leżeli w łóżkach bladzi i ledwo żywi. Mieli biegunkę, wymiotowali. Dzień wcześniej jedli w jednej z nadmorskich knajp. I tak będzie cały czas dopóki my - klienci będziemy cicho siedzieć. Nie przyzwyczajajmy się do tego, reagujmy, gdy coś nam nie smakuje. Lepiej zwrócić jedzenie kelnerowi niż potem chorować przez cały urlop. A gdy struliśmy się i wiemy co było przyczyną, idźmy do restauracji, powiedzmy o tym albo poinformujmy sanepid. Inspektorzy co roku badają punkty gastronomiczne i każdego roku odnotowują poważne uchybienia. Bezpieczniej samemu sobie gotować.
-
data publikacji: 2012-08-03 16:29:00
2 tysiące złotych za kilogram ziemniaków. Kto chętny?
Zastanawiałam się ostatnio co bym zrobiła, gdybym miała fortunę. Co prawda, od przybytku głowa nie boli, ale lekko pewnie by nie było.
Jedno jest pewne: na dobre jedzenie na pewno bym nie żałowała.
Znalazłam ostatnio w Internecie listę najdroższych produktów świata.
Wśród nich są nawet ziemniaki! Niestety nie nasze polskie.Uprawiane tylko we Francji na wyspie Ile de Noirmoutier. Są drogie, bo jest
ich niewiele - rocznie tylko 100 ton. Ich smak jest lekko słonawy. Kosztują
ok. 2 tys. zł za kilogram. Chętnych nie brakuje.Podobno zapisują się nawet na listę oczekujących. Ciekawe z czym je jedzą, bo schabowy chyba do nich nie pasuje?Może wołowina Kobe byłaby odpowiednia. To mięso przeplatane cienkimi warstewkami tłuszczu. By uzyskać takie mięso, krowy są pojone piwem i codziennie masowane, dzięki czemu tłuszcz jest równo rozłożony pomiędzy włóknami mięśniowymi. Kilogram wołowiny kosztuje od 300 do 800 dolarów. Można jej spróbować w Polsce - dobre restauracje na pewno mają Kobe. Ostatnio Australijczycy przywiezionym z Japonii krowom wagyu zaczęli podawać wino, gdyż uważają, że zrelaksowane zwierzęta mają lepsze mięso. Według specjalistów, krowa powinna wypijać dziennie od jednego do półtora litra wina. Taka to ma życie. Pije od rana i jeszcze ją masują :) Cena takiego mięsa oczywiście wzrośnie nawet trzykrotnie.Jedną z najdroższych ryb jest tuńczyk błękitnopłetwy. Trzy lata temu na
aukcji rybnej w Tokio sprzedano tuńczyka o wadze 128 kg za ponad 100 tys.
dolarów. Średnio wychodzi ponad 800 dolarów za kilogram. To jeszcze nic.
Miłośnicy kawioru płacą za ikrę z jesiotra perskiego, siewrugi czy bieługi
nawet 25 tys. dolarów za kilogram. Cenę znacznie podnosi opakowanie -
luksusowy kawior nie będzie przecież zapakowany w zwykły słoiczek czy
puszkę. Opakowanie wykonane jest z 24-karatowego złota.
Słono płaci się także za herbaty. Chińską Tieguanyin kosztuje nawet 6,6 tys.
dolarów za pół kilograma. Jeszcze droższa jest chińska Da Hong Pao - w
zależności od klasy jakości potrafi kosztować nawet 30 tys. dolarów za
kilogram.Na liście najdroższych produktów są jeszcze grzyby matsutake,
których cena wynosi ok 2 tys. dolarów za kilogram.
Są drogie, bo nie rosną masowo. Są jeszcze białe trufle - miłośnicy płacą za
nie około 14 tys. dolarów.
Chętnie spróbowałabym arbuzów Densuke, które uprawia się na wyspie Hokkaido.
Mają ciemną skórą i ponoć niepowtarzalny smak. Rekordzista został sprzedany
za ponad 6 tys. dolarów czyli prawie za 20 tys. zł.
Niestety w Lotto szóstki nie trafiłam więc muszę obejść się smakiem albo
kupić sobie popularną odmianę arbuza za parę złotych. Też dobry.
Pocieszające jest to, że nie mając fortuny możemy spróbować wykwintnych
produktów np. w restauracjach. Zamiast płacić za kilogram herbaty można
zamówić filiżankę. I portfel tak bardzo nie ucierpi.
Jak sądzicie, czy za kilka chwil przyjemności warto zapłacić każdą cenę? Ile
jesteście w stanie wydać na dobre jedzenie? -
data publikacji: 2012-07-31 09:32:00
Słodkie i kaloryczne śniadanie odchudza!
Izraelscy naukowcy zachęcają do jedzenia ciast i pączków na śniadanie, twierdząc, że posiłki wysokobiałkowe i z dużą zawartością węglowodanów na dłużej dają uczucie sytości, przez co ułatwiają odchudzanie. Niestety ich zdania nie podzielają dietetycy i lekarze twierdząc, że tego typu dieta jest niezdrowa. Tyle, że badacze z Izraela mają dowody - badanie, które przeprowadzili na 195 otyłych osobach, których wskaźnik BMI przekraczał 32 punkty. Badani mieli po 47 lat i musieli przestrzegać diety: panie miały jeść 1400 kalorii dziennie, zaś panowie tylko o 200 więcej. Ochotników podzielono na dwie grupy. Jedni przestrzegali diety o niskiej zawartości węglowodanów i białka (10 g węglowodanów i 30 g białka). Na śniadanie nie mogli jeść więcej niż 304 kalorie, zaś ci z drugiej grupy jedli dania wysokobiałkowe (45 g białka) i z dużą zawartością węglowodanów (60 g węglowodanów). Na śniadanie pochłaniali aż 600 kalorii, ale za to obiad i kolacja były mniej kaloryczne.
Po czterech miesiącach diety, wszystkim udało się zrzucić aż 15 kilogramów. Tyle, że po upływie kolejnych czterech miesięcy, osoby z pierwszej grupy przybrały na wadze 10 kilo, a ci, którzy mogli jeść słodycze rano ważyli więcej tylko o 6,82 kilo.
Według badaczy, wadą diet ubogich w węglowodany jest to, że trudno opanować głód i w końcu osoby odchudzające się z nich rezygnują. A wracając do dawnych przyzwyczajeń, tyją.
Przed dietą bogatowęglowodanową przestrzegają nowojorscy specjaliści ds. żywienia, którzy uważają, że dieta obfitująca w tłuszcze trans, które są obecne w ciastach podnosi cholesterol we krwi. Ponadto ostrzegają, że węglowodany proste sprzyjają otyłości i cukrzycy. Zdaniem Samanthy Heller, dietetyczki z Center for Cancer Care w Griffin Hospital w Derby można sobie pozwolić na słodycze, ale nie częściej niż raz, dwa razy w tygodniu.
A wy co jecie na śniadanie?
-
data publikacji: 2012-07-24 11:43:00
Już nas nie oszukają!
No chyba, że wymyślą jak obejść przepisy, a jak wiadomo Polak potrafi i nawet z wody szynkę zrobi. Unia Europejska nareszcie zmienia zasady dotyczące znakowania i nazywania towarów. Przepisy już weszły w życie, ale producenci mają jeszcze 2,5 roku by się do nich stosować. Sporo zmian szykuje się m.in. w branży mięsnej, gdzie przecież nie brakuje nieuczciwych producentów. Oprócz tego, przetwórnie ryb będą musiały lepiej informować nas o składzie, jeśli ich produkt będzie zawierał wodę.
Dziś za parę złotych sklepy sprzedają coś co nazywa się szynką tradycyjną, swojską, wiejską, spod strzechy itp. Chyba nikt nie ma wątpliwości, że za tę cenę nie ma co liczyć na swojski przysmak. Robert Makłowicz kiedyś powiedział, że dobra szynka musi kosztować minimum 40 zł za kilogram. Mięsa nie jem od 15 lat, ale kupuję je córce od czasu do czasu. Wolę kupić parę plasterków po wyższej cenie i wiedzieć za co płacę. Często sama też robię domową wędlinę gotując kawałek mięsa z przyprawami.
Ale wracając do nowych przepisów - producent nie będzie mógł nazwać swojej pseudoszynki tradycyjną jeśli nadal będzie ją produkować dodając 50 proc. wody na 50 proc. mięsa, co dziś jest częstą praktyką. Przepisy mówią, że jeśli dodana do produktu woda będzie stanowić powyżej 5 proc. wagi, to informację o tym trzeba będzie podać w nazwie produktu.
Może być ciekawie. Ciekawe jakie nazwy wymyślą dla takich produktów. Skoro szynka zawiera aż 50 proc. wody to spokojnie można ją nazwać wodą z szynką albo szynką wodną? Tak samo będzie z parówkami, kiełbasami, pasztetem. Jeśli zawierają wodę, producent będzie miał obowiązek nam o tym powiedzieć.
Bardzo mnie to cieszy. Koniec z nieuczciwymi praktykami! Wkurza mnie, że małe uczciwe masarnie muszą walczyć z masowymi producentami, którzy za nic mają nasze zdrowie. Im chodzi tylko o zysk.
-
data publikacji: 2012-07-20 14:12:00
Mleko sojowe niedobre dla zębów ?
Mleko sojowe jest otrzymywane z ziaren sojowych. Nie zawiera laktozy, więc mogą je pić osoby, które jej nie tolerują. Ma sporo białka i witamin z grupy B, nie ma cholesterolu. W porównaniu do mleka krowiego zawiera jednak mniej wapnia i witaminy D. Ostatnio mleko sojowe wzięli pod lupę naukowcy - badają jego wpływ na zęby. Okazuje się, że bakterie, które mieszkają w naszej jamie ustnej produkują 5 do 6 razy więcej kwasu, gdy odżywiają się mlekiem sojowym, w porównaniu do mleka krowiego. Zaś kwas ten sprawia, że powstaje płytka nazębna, która powoduje próchnicę i osłabia szkliwo zębów.
Zanim jednak naukowcy potwierdzą, że mleko sojowe niszczy zęby muszą wykonać szereg innych badań, bowiem w tych naukowcy nie uwzględnili np. roli śliny, która może mieć działanie neutralizujące.
Poczekajmy zatem na ostateczne wyniki.
Wiadomo, że nadmiar szkodzi, ale nie wydaje mi się, żeby szklanka mleka sojowego, wypitego przez słomkę miała negatywny wpływ na zęby.
Listopad 2024 | ||||||
PN | WT | ŚR | CZ | PT | SO | ND |
01 | 02 | 03 | ||||
04 | 05 | 06 | 07 | 08 | 09 | 10 |
11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 |
18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 |
25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 |