W maju rozpocznie się sezon na kalarepę, choć dostępna jest cały rok, to o tej porze roku, według mnie, najsmaczniejsza, młoda i jędrna. Najbardziej lubię ją na surowo - w takiej postaci ma najwięcej witamin, ale można ją poddać również obróbce termicznej. Ostatnio spróbowałam, poleconych przez Magdę Gessler, przysmaków z kalarepy. Najbardziej zasmakowała mi na ciemnym chlebie: cieniutki plasterek kalarepy położyłam na kromce pieczywa, a na nią nałożyłam twarożek z dymką i koprem. Można z chleba zrezygnować i zastąpić go grubszym plastrem kalarepy. Smaczna jest również mizeria z kalarepy doprawiona solą i kwaśną śmietaną. Gessler poleca jeszcze dodać cukier, miód i ocet jabłkowy. Proponuje także kalarepę na ciepło, jako sos do młodych ziemniaków: ugotowane kalarepy ucieramy na puch razem z masłem, śmietaną, sokiem z cytryny i koprem. Można ugotować z niej również zupę.
Kalarepa jest warzywem o dużych wartościach odżywczych. Jej młode liście (są jadalne i najlepiej dodać je do sałatek) zawierają mnóstwo soli mineralnych: potas, magnez, sód, wapń, żelazo czy kwas foliowy, a także witaminy z grupy B i witaminę C. Kalarepa zawiera luteinę, niezbędną do prawidłowego funkcjonowania narządu wzroku, wpływa pozytywnie na układ trawienny, regulując perystaltykę jelit. To małe warzywo powinni jeść chorzy na miażdżycę, osoby mające podwyższony cholesterol, problemy z zaparciami, diabetycy, wskazana jest także w profilaktyce zaćmy i nowotworów. Bez wyrzutów sumienia mogą ją jeść odchudzający się - 100 g ma niespełna 30 kalorii.
Unikać jej powinny osoby z kamicą nerkową, bowiem kalarepa zawiera szczawiany oraz z chorobami przewodu pokarmowego, bo może podrażniać błonę śluzową żołądka.
Podzielcie się swoimi przepisami na kalarepę.