rss | wpisy: 197

Blog użytkownika Agnieszka_Usiarczyk

  • data publikacji: 2013-01-21 13:23:00

    Małe, czerwone i bardzo zdrowe

     

    Lubię żurawinę, choć rzadko ją jem. Ostatnio w razowych bułkach, które są nią nafaszerowane albo w pizzy z oscypkiem, z dodatkiem sosu barbecue. 

    Pyszna jest także suszona. I taką chyba lubię najbardziej, np. z jogurtem naturalnym i płatkami lub solo. Wydaje mi się, że za mało jej używamy w kuchni. A pasuje do wielu dań. I ma mnóstwo właściwości leczniczych. Ponadto jest bogata w witaminy  B1 i B2 oraz C, wapń, jod i magnez. Wyciąg z niej stosuje się w profilaktyce i leczeniu chorób dróg moczowych,  hamuje w żołądku rozwój bakterii z grupy Helicobacter pylori. Działa także na cerę - leczy trądzik, rozświetla cerę, a także wybiela zęby. Według indyjskich naukowców, sok z żurawiny zmniejsza ryzyko chorób jamy ustnej wywołanych przez paciorkowce, przez które tworzy się płytka nazębna, powodująca różne choroby, np. przyzębia. Z kolei, badacze z Uniwersytetu w Rochester w USA twierdzą, że substancje czynne zawarte w żurawinie powodują, że aż 85 proc. bakterii nie przylega do szkliwa. Specjaliści polecają picie 2 szklanek soku żurawinowego dziennie. Dentyści są zdania, że żurawina ma także działanie wybielające i wystarczy zjadać 10 suszonych owoców dziennie, by mieć olśniewający uśmiech. 

    Sprawdzamy?

  • data publikacji: 2013-01-16 17:04:00

    Dieta, sport i dobry stan komórek

    Od trzech lat, moim ulubionym zimowym sportem jest jazda na łyżwach. Wraz z córką, nauczyłyśmy się na nich jeździć i wykorzystujemy każdą wolną chwilę, by wybrać się na lodowisko. Robimy po 10-15 kilometrów, dwa - trzy razy w tygodniu. O tym, że sport to zdrowie wiemy wszyscy. Ostatnio przeczytałam, że długość życia zależy nie tylko od aktywności fizycznej i diety, ale też od dobrego stanu komórek macierzystych. Polscy naukowcy są zdania, że intensywne ćwiczenia sprzyjają powielaniu się komórek macierzystych, które odpowiadają za odnawianie się narządów. Chodzi o komórki obecne w szpiku kostnym i określane w skrócie jako VSELs. Niestety ich liczba spada wraz z wiekiem. Badania na myszach pokazały, że te, które regularnie biegały ok. 1 km dziennie na kołowrotku miały więcej tkanki mięśniowej i mniej białej tkanki tłuszczowej niż myszy ćwiczące rzadziej. Ponadto u myszy dłużej biegających na kołowrotku dochodziło do powielenia liczby komórek w szpiku kostnym, a także zwiększenia ich liczebności w krwi obwodowej. Z badań przeprowadzonych na zwierzętach laboratoryjnych wynika, że te które miały więcej komórek w różnych narządach mogą żyć nawet o 30 proc. dłużej niż ich rówieśnicy. Niestety nie ma badań na ludziach, więc nie można jednoznacznie stwierdzić czy u ludzi sytuacja będzie wyglądała tak samo. Zespół polskich naukowców sprawdza również czy można wpływać na liczebność i jakość komórek VSELs poprzez ograniczenie kaloryczności diety oraz interwencję farmakologiczną. 

  • data publikacji: 2013-01-11 13:35:00

    Więcej soli w serze niż w czipsach

     

    Brytyjska organizacja zdrowotna Consensus Action on Salt and Health przeanalizowała ostatnio 722 porcje sera 30 rodzajów. Każda porcja sera ważąca ok. 30 gramów miała w sobie więcej soli niż paczka czipsów. Rekordzistą był rokfor, który zawierał 1,06 grama soli w porcji. Zaraz za nim pojawił się ser feta oraz halloumi. Najmniej słone okazały się: mozzarella i emmentaler. Jednak i w nich stężenie soli było różne. Na przykład najbardziej słona partia gorgonzoli zawierała sześć razy więcej soli niż ta najmniej słona. Miłośnicy serów powinni zatem uważać na te produkty, bo nie dość że zawierają mnóstwo tłuszczu to jeszcze morze soli. A ta jak wiadomo nie jest zdrowa. Nadmiar soli przyczynia się do podwyższenia ciśnienia tętniczego krwi, co zwiększa zagrożenie udarem oraz chorobami serca. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) zaleca, by niesolić więcej niż łyżeczkę dziennie.  Sól możemy znaleźć niemal wszędzie: w chlebie, w ciastkach, w pomidorach w puszcze itp.  

    Jeśli lubimy sery, warto spojrzeć na etykietkę i wybierać te najmniej słone albo po prostu jedzmy ich mniej. Podobno, w skali całej Wielkiej Brytanii zmniejszenie dziennej konsumpcji soli o 1 gram oznaczałoby obniżenie liczby zawałów, udarów i przypadków niewydolności serca o 12 tys.  

    Ja wolę więcej dziur niż soli w serze :) 

  • data publikacji: 2013-01-08 15:45:00

    Kaloryczny jak tłuszcz

    Dużo wypiliście w święta i Sylwestra? Ja w tym roku świętowałam bez alkoholu. Ci, którzy  wypili trochę więcej w okresie świąteczno-noworocznym i dodatkowo są na diecie, nie będą zachwyceni poniższymi informacjami. Choć wiemy, że alkohol ma sporo kalorii, to jednak nie rezygnujemy z niego podczas odchudzania - wynika z badań Światowego Funduszu Badań nad Rakiem (WCRF). Naukowcy przebadali cztery tysiące Brytyjczyków. Okazało się, że badani nie są świadomi ile kalorii ma drink, a przechodząc na dietę nie rezygnują z alkoholu, który stanowi nawet do 10 proc. dziennego spożycia kalorii przez pijących. Dla przypomnienia dodam, że lampka wina to ok. 180 kilokalorii, a jedno piwo ponad 200. Alkohol jest prawie tak kaloryczny jak tłuszcz. Na gram tłuszczu przypada 9 kcal zaś gram alkoholu ma ich 7. Skoro alkohol tak tuczy, to dziwi mnie czemu osoby nadużywające trunków są zazwyczaj bardzo szczupłe? 

    Naukowcy są zdania, że oprócz tego, że alkohol przyczynia się do otyłości, to jeszcze jest bezpośrednim czynnikiem rozwoju raka.  Możliwe, że działa tak poprzez uszkadzanie naszego DNA. Wiadomo, że wszystko w nadmiarze jest szkodliwe. A ci, którzy się odchudzają zawsze mogą wypić tylko lampkę wina lub rozcieńczyć je wodą. 

    Zaleca się, by mężczyźni nie pili więcej niż cztery jednostki alkoholu dziennie, a kobiety nie więcej niż trzy. Dwie jednostki alkoholu = kuflowi piwa, pięćdziesiątce wódki albo dużej lampce wina. 

  • data publikacji: 2012-12-20 12:36:00

    Kapusta na surowo najzdrowsza

     

    Kiszonych ogórków zrobiłam w tym roku bardzo dużo. Bo je uwielbiam. Mocno kwaśne, jędrne i twarde. I najlepiej zimne. Może w przyszłym roku odważę się i zakiszę kapustę. Uwielbiam taką domową, prosto z beczki. Pamiętam jak szatkowaliśmy ją w domu, a potem udeptywaliśmy ... nogami oczywiście :) 

    U nas najczęściej kisi się ogórki i kapustę, ale pyszne są także kiszone pomidory, cukinia, papryka, czosnek, oliwki, a nawet owoce: jabłka czy śliwki, które można podać np. do mięs. Kisi się także cytryny i winogrona. Kiszonki są bardzo zdrowe szczególnie zimą. Mają mnóstwo witamin: B1, B2, B3,C, A, E, K (wbrew powszechnej opinii wcale nie mają więcej wit. C niż świeże warzywa i owoce), minerałów, błonnika pokarmowego (stymuluje m.in. jelita do pracy, zmniejsza uczucie głodu) oraz bakterie fermentacji mlekowej (wpływają korzystnie na jelita, regulują skład mikroflory jelit).  

    Cenny w kiszonkach jest także sok, do którego przenikają cenne składniki. Ponadto kiszonki są dobre dla osób dbających o linię, bo mają niewiele kalorii.  Jeden ogórek lub miseczka kapusty to zaledwie 12 kcal. Nie należy oczywiście przesadzać z ich ilością, bo np. kapustne mogą spowodować nadmierną produkcję gazów. Dlatego np. do kapusty dodaje się kminek, który pomaga w trawieniu. Osoby, które mają kłopoty z układem trawiennym powinny zrezygnować z kiszonych warzyw czy owoców. Również w przypadku nadciśnienia tętniczego należy uważać na kiszonki, bo zawierają dużo soli. Kiszonki są najbardziej wartościowe na surowo (w bigosie nie ma witaminy C prawie wcale. 

    Kto ma przepis na pyszne pomidory kiszone

  • data publikacji: 2012-12-20 12:34:00

    Najzdrowiej jest bez niej

     

    Kilkadziesiąt złotych trzeba zapłacić za dobrej jakości sól morską. Możemy też kupić zwykłą sól warzoną za parę groszy. Wybór należy do nas. I nie ma co przepłacać, bo ta droga sól wcale nie jest zdrowsza od tej zwykłej - tak twierdzą organizacje: konsumencka "Which?" oraz Consensus Action on Salt and Health. Ich badania pokazują, nie ma żadnej różnicy w składzie chemicznym soli tańszej i tej droższej, nawet różowej himalajskiej, która ostatnio robi furorę. Nie zgadzają się z nimi producenci delikatesowej soli, twierdząc, że ich produkty mają wiele cennych domieszek. 

    Według obu organizacji, wszystkie odmiany soli zawierają tyle samo chlorku sodu (NaCl) i nadmierne ich spożycie może być szkodliwe. Lekarze biją na alarm, bo zbyt dużo solimy, przez co przybywa chorych na udar mózgu, niewydolność serca i inne jego choroby, ponadto sól podwyższa ciśnienie. 

    Dziennie powinno się spożywać nie więcej niż łyżeczkę soli. I o ile możemy to kontrolować sami gotując, o tyle trudno nam sprawdzić ile soli jest w gotowych produktach czyli np. w ciastkach, wędlinach, w chlebie. Ja kiedyśsoliłam więcej niż teraz. Właściwie to doprawiałam dania machinalnie, tak jak nauczyłam się tego od mamy. W końcu zaczęłam ograniczać sól. Nie zjem już np. posolonych frytek czy popcornu. O niebo lepiej smakują dania przyprawione aromatycznymi ziołami niż posolone. 

    Spróbujcie. Na początek warto schować solniczkę.    

  • data publikacji: 2012-12-20 12:33:00
    Nikt nie skomentował tego wpisu. skomentuj

    Na zdrowie wpływa

     

    Mamy kolejny dowód na to, że zdrowo jest używać oliwy z oliwek w kuchni. Naukowcy z uniwersytetu w Coimbrze udowodnili, że może ona zapobiec zachorowaniu na raka, dzięki obecnym w niej przeciwutleniaczom czyli antyoksydantom, które można znaleźć także w innych produktach roślinnych. Wspierają one mechanizmy obronne komórek człowieka. Specjaliści przez osiem lat prowadzili badania, które wykazały, że dieta ma wpływ na skłonność do zachorowań na raka. Według nich niezwykle ważne są w tym przypadku składniki fitochemiczne, które opóźniają lub eliminują szkodliwy dla organizmu proces utleniania, zachodzący pod wpływem stresu, wdychania zanieczyszczeń czy poddania promieniowaniu UV. Naukowcy twierdzą, że ludzie, którzy na co dzień stosują dietę bogatą w antyoksydanty  czyli używają w kuchni oliwy z oliwek, warzyw, owoców, zbóż, wina, rzadziej zapadają na nowotwory i choroby układu krążenia. Oby tak było. 

  • data publikacji: 2012-12-19 22:37:00

    Lżejsze, ale tak samo pyszne

    Trochę się boję świąt. Czekam na nie cały rok, a gdy się zbliżają, zewsząd powtarzają żeby się nie objadać, "odchudzić" świąteczne dania. I przy stole zamiast się cieszyć smakiem, liczę kalorie. Niektóre potrawy zarezerwowane są tylko na Wigilię i lubię ich tradycyjny smak. Nie wyobrażam sobie pierogów czy uszek z mąki razowej. Ale znam kilka sposobów na to, jak zrobić lżejsze dania i wcale nie wpłynie to na ich smak. Smażoną rybę jak wiadomo można zastąpić pieczoną w folii lub na grillu. Tak jest zdrowiej i większość twierdzi, że smaczniej (ryb nie jadam, więc nie wiem :). Przygotowując bigos, taki tradycyjny z mięsem, można wybrać najchudsze kawałki. Zaś przyrządzając sałatki, połowę majonezu zastępuję zawsze jogurtem greckim i nie ma to wpływu na smak. Piekąc ciasta od zawsze dodaję do nich o połowę mniej cukru niż podają przepisy i nie zauważyłam, żeby gorzej smakowały. Tłuszcz w ciastach też można ograniczyć. Robiąc pierogi staram się rozwałkować ciasto bardzo cienko i nie odsmażam ich nigdy na patelni tylko wrzucam do gorącej wody na parę minut. U nas w domu kutii się nie robi na święta, ale są makowce. Nie wiem czy mniej kaloryczne od kutii, ale nie dokładamy im już dodatkowych i nie polewamy lukrem. Za to pierniczki obowiązkowo muszą być polukrowane. Bo ładnie wyglądają powieszone na choince i ułożone na talerzu, a poza tym dzieci je uwielbiają. 

    Na święta nigdy nie kupujemy słodkich napojów, pijemy tylko wodę i czerwone, wytrawne wino. Poza tym owoce nie są u nas tylko ozdobą świątecznego stołu. 

    Od paru lat robimy też mniej jedzenia niż kiedyś. Co roku zostawało sporo ciast, dlatego pieczemy ich mniej. Wtedy nikt nie mówi, że trzeba zjadać bo się zmarnuje :)

    I pamiętajmy: święta trwają parę dni - wcale nie trzeba próbować wszystkiego naraz. Ale w Wigilię, jak każe tradycja, zjedzmy 12 potraw, ale zamiast 5 pierogów, nałóżmy sobie dwa. Żołądek tak bardzo nie ucierpi :)

    Często, przed świętami lekarze przestrzegają, szczególnie starszych, by zachowali umiar przy stole oraz nie zapominali o lekach, które na co dzień przyjmują. Układ trawienny u starszych osób, nie jest już tak sprawny jak kiedyś i przejedzenie może mieć fatalne skutki. Zbyt obfity świąteczny posiłek może być niebezpieczny np. dla cierpiących na choroby serca, ponieważ przepełnienie żołądka może sprowokować niedokrwienie serca. 

    Nie zapomnijcie o spacerach. Wasze dzieci i wnuki bardziej będą się cieszyć jeśli zamiast siedzenia przy stole, aktywnie spędzicie z nimi czas, np. lepiąc bałwana (jeśli będzie z czego) lub spacerując.

    Czy zamierzacie odchudzić świątecznego karpia?  

  • data publikacji: 2012-12-17 09:31:00

    Bakalie bez chemii

     

    Suszone owoce przed świętami sprzedają się jak ciepłe bułeczki. Potrzebujemy ich do ciast, na kompot wigilijny. Moja babcia sporo dodaje ich do keksa. Ostatnio przeczytałam, że w suszonych owocach, np. figach czy daktylach mogą znajdować się związki wytwarzane przez pleśń zwane aflatoksynami. Są groźne dla zdrowia - mogą powodować raka. Podobno aflatoksyna może być wykorzystana nawet jako broń biologiczna. Gołym okiem substancji nie zauważymy. Dopiero po rozkrojeniu owoca na pół można zobaczyć czy jest spleśniały. Czarne miejsca na miąższu mogą świadczyć o występowaniu pleśni, a co za tym idzie o zawartości aflatoksyny. Ale widoczna pleśń wcale nie musi oznaczać zawartości aflatoksyn w owocach, jak również brak pleśni nie wyklucza, że toksyny znajdują się w fidze, daktylu czy innym przysmaku. Ponadto pamiętajmy, że w bakaliach stosuje się konserwanty, m.in. dwutlenek siarki oznaczany symbolem E220. To gaz o gryzącym zapachu, silnie drażniący drogi oddechowe. Zabija bakterie i pleśnie, dlatego używa się jako środka konserwującego. Dzięki temu dany produkt ma dłuższy termin ważności. Ponadto dzięki niemu owoce ładniej wyglądają, np. morele mają bardziej intensywny kolor. U niektórych osób zjedzenie nafaszerowanych chemią bakalii może spowodować mdłości, biegunkę, bóle głowy. Ponoć z jedną figą można zjeść nawet kilkanaście rodzajów środków ochrony roślin. Można tego uniknąć kupując ekologiczne bakalie, które są droższe, ale bezpieczne. Owoce są suszone naturalnymi metodami. Można też spróbować suszyć samemu - latem na słońcu lub w piekarniku. Rezygnować z nich nie warto, bowiem dostarczają nam błonnika, związków mineralnych. I mogą zastępować słodycze.
  • data publikacji: 2012-12-13 16:28:00

    Nie tylko dla cesarza

     

    Dziś siostra powiedziała mi o zaletach żółtej herbaty. Szczerze mówiąc nigdy o niej nie słyszałam. Piję głównie białą i zieloną, a teraz nabrałam ochoty na żółtą. Niestety w pobliskiej herbaciarni nie udało mi się jej kupić. Sprzedawczyni powiedziała, że ostatnio cieszy się ogromną popularnością i szybko jest wykupywana. Jeszcze bardziej się nią zainteresowałam i trochę o niej poczytałam. Żółta herbata nazywana jest także herbatą cesarską, ponieważ przez lata pito ją tylko na dworze cesarskim. Produkuje się ją w Chinach w niewielkich ilościach, dlatego jest dość droga i uchodzi za ekskluzywny napój. Herbata ma ponoć delikatny smak i bladożółty kolor, zaś na ściankach filiżanki powinien pojawić się bladoróżowy odcień, po którym poznamy, że to właśnie ta herbata. Herbatę parzy się przez około 3-5 minut zalewając susz wodą o temperaturze ok. 80 stopni.

    W odróżnieniu od herbaty zielonej zaparza się ją tylko raz. Podobno można wyczuć w niej subtelny smak kawy i gorzkiej czekolady. Można kupić różne jej gatunki: Huang Da Cha, Huoshan Huangya, Junshan Yin Zhen, Yellow Buds. 100 gramów najtańszej żółtej herbaty kosztuje ponad 20 zł.

    Żółta herbata ułatwia trawienie oraz pomaga usunąć toksyczne substancje oraz szkodliwe produkty przemiany materii.  Ma również właściwości odprężające i relaksujące. Ma małą zawartość teiny, dlatego można ją pić nawet przed snem. W sobotę wybieram się do herbaciarni na filiżankę żółtej herbaty i dam znać jak smakuje.

Listopad 2024
PN WT ŚR CZ PT SO ND
        01 02 03
04 05 06 07 08 09 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30  
webstar 2012