Kamienie milowe na dźwiękowej ścieżce Yaro
„Koko Euro Spoko” i zbliżające się mistrzostwa uzmysławiają nam, że piłka nożna jest najbardziej ośpiewywaną dyscypliną sportu. A która jest na drugim miejscu? Bieganie? Boks? Narciarstwo? Według mojego rozeznania - kolarstwo: no bo i Janerka z „Rowerkiem”, i „Bicycle Race” Queenów, i „Tour De France” Kraftwerku. Ale najbardziej wrył mi się w pamięć mega hit Yaro z refrenem „U-aa! Rowery dwa". To kawałek, który jak wino lub bigos, po czasie zyskuje. Przyznam, że kiedyś mnie nieco drażnił, teraz słucham go z przyjemnością. Jarek Yaro Płocica nie umieścił go jednak w swojej „30-tce życia” w ramach zabawowego obowiązku. Ten przywilej przypadł utworowi zrealizowanemu w ramach projektu Ćmy – polecam posłuchanie – jest na najskromniejszym, 30. miejscu.
Tajemnica czerni
Lista Jarka Yaro Płocicy składa się z utworów, które znacząco wpłynęły na jego myślenie o muzyce. - To kamienie milowe na nigdy niekończącej się ścieżce zauroczenia dźwiękiem - mówi. Pominął najnowsze fascynacje, pozostawiając naprawdę sprawdzonych.W zestawie Jarka szczególnie rzuca się w oczy (i w uszy) hip hop w mniej popularnych w Polsce formach oraz liryczne pozycje z wytwórni 4AD (Cocteau Twins, Xymox, B. Perry, Dead Can Dance).
Pytany o te dwa nurty Yaro tłumaczy, że hip hop wcale nie był dla niego rewolucją, a wręcz przeciwnie – oczywistością i koniecznością. Logiczną kontynuacją rozwoju muzyki popularnej.
Natomiast na temat nagrań zrealizowanych dla 4AD, Yaro mówi: - Jej muzyka okazała się kiedyś nad wyraz kompatybilna z moją nastoletnią nadwrażliwością. Starałem się odbierać ją jako szczególnie uczulającą na piękno, a nie depresyjną. Choć całe liceum, przechodziłem ubrany na czarno.