rss | wpisy: 197

Blog użytkownika Agnieszka_Usiarczyk

  • data publikacji: 2012-06-14 09:37:00

    Białe czy zielone?


    - Na co pani ich tyle kupuje? Przecież to smaku nie ma. Lepiej pani kalafiora weźmie - zagadnął mnie ostatnio sprzedawca na targu.
Kupowałam szparagi. Takich ilości jak w tym sezonie nie zjadłam jeszcze nigdy. Codziennie, od maja, są na obiad albo na kolację, pod różną postacią. Na szczęście moja rodzina też je uwielbia. Ostatnio jadamy głównie grillowane. Najpierw marynuję je w ziołowej oliwie, a po upieczeniu przyprawiam solą, pieprzem i cytryną. Pyszne są też ugotowane i podane z masłem cytrynowym lub z sosem, np. koperkowym. Gotując je, główki powinny wystawać ponad powierzchnię wody. 
I choć teraz chwilowo mam ich dosyć, kupuję je i zamrażam, bo w sklepach poza sezonem ich nie znajdziemy, no chyba że marynowane. A świeże, zimą do tarty albo zupy-kremu będą w sam raz.

    Pamiętajcie, że sezon na nie trwa do około 24 czerwca, zatem korzystajmy, bo potem znów trzeba będzie czekać na nie cały rok. 
Niektórzy mrożą szparagi wcześniej zbalanszowane. Ja po obraniu (białych) wkładam je od razu do woreczków. Przed użyciem nie trzeba ich odmrażać, wystarczy wrzucić do wrzątku lub na patelnię.

    Szparagi polecane są osobom dbającym o linię, bo są lekkostrawne, mało kaloryczne (w 100 g mamy tylko 25 kcal) i w 95 proc. składają się z wody. Zawierają witaminy:A, z grupy B i C, a także potas, wapń, fosfor, magnez. Od wieków przypisywano im  właściwości lecznicze, np. wspomagają leczenie reumatyzmu czy zapalenia pęcherza. 
W medycynie ludowej były używane jako środek tonizujący, uspokajający oraz do leczenia zapalenia nerwów. Zaś w tradycyjnej medycynie chińskiej od wieków odwar z nich był lekiem przeciwdepresyjnym. Stosowano go także w leczeniu cukrzycy, impotencji oraz smarowano nim rany i wysypki skórne.

    Szparagi pochodzą z Azji, do Polski dotarły na przełomie XVIII I XIX wieku. Białe szparagi są tego koloru, ponieważ rosną pod ziemią i zanim się przebiją zostają zebrane, więc nie oglądają słońca. Fioletowe, cenione przez Francuzów są wycinane, gdy główki wyjdą na słońce i lekko się zabarwią, zaś zielone, rosną nad ziemią i stąd ich barwa. Te ostatnie lubię najbardziej. Nie trzeba ich obierać i mają wyrazisty smak.

    Kupując szparagi zwracajcie uwagę, by miały zdrowe, jędrne główki, bez żadnych plamek. Można też sprawdzić czy szparagi są świeże zginając łodygę. Jeśli się zegnie, lepiej poszukać innych. 
Po złamaniu świeże szparagi powinny wydzielać sok. Nie trzymajmy ich w wodzie, bo stają się kwaśne. Lepiej zawinąć w mokrą ściereczkę i włożyć do lodówki. 
Smacznego!

               
  • data publikacji: 2012-06-10 22:45:00

    Szczaw pobudza apetyt

    Zadzwoniła dziś do mnie koleżanka. Kupiła na targu szczaw i nie bardzo wiedziała co z nim zrobić. Ja za szczawiem nie przepadam, parę razy jadłam zupę szczawiową, która nie bardzo mi smakowała, dlatego tych liści raczej nie kupuję. Zastanawiałam się co można z niego zrobić oprócz zupy. Pomocne okazały się moje książki kucharskie. Najpierw zajrzałam do tych najstarszych, żeby sprawdzić co nasze babcie robiły ze szczawiem i znalazłam kilka przepisów, np. na szczaw pasteryzowany, na sos, zupy i sałatki. Szczaw ma kwaśny smak. Wiecie, że pobudza apetyt? Najlepsze są młode, drobne listki. Te większe będą miały łykowatą łodygę, którą trzeba usunąć ze środka liścia. Zanim zaczniemy go przyrządzać, trzeba liście dokładnie wypłukać w zimnej wodzie i osuszyć. Tak przygotowany wytrzyma w lodówce kilka dni. Można go jeść na surowo, np. dodając do sałat z sosem winegret, do sosów jogurtowych zamiast cytryny, a pokrojonym w paski można posypać warzywa, kanapki, ryby. Gdy chcemy z niego ugotować zupę czy sos, trzeba go sporo kupić, bo pod wpływem ciepła błyskawicznie się "kurczy".

    Jednak nie należy go jeść zbyt często, ponieważ zawiera kwas szczawiowy, który w nadmiarze może być szkodliwy dla zdrowia i powodować kamicę nerkową, ponadto szczawiany pozbawiają nas wapnia, dlatego szczawiu nie poleca się osobom cierpiącym na kamienie nerkowe, reumatyzm, czy artretyzm, a także małym dzieciom.

    Podobno szczaw doskonale oczyszcza skórę oraz ma właściwości wybielające. Być może go jednak kupię :) A resztę wykorzystam do bukietów. Liśćmi można też umyć ręce, wyczyścić plamy z rdzy, atramentu, odświeżyć wyroby wiklinowe i srebro.

    Podzielę się z wami przepisami, które pochodzą z książki "Z działki na stół i do spiżarni" Kazimiery Pyszkowskiej (1989 r.).

    Jeśli znacie ciekawe receptury, prześlijcie.


    Szczaw pasteryzowany
    Świeże liście szczawiu umyć i oddzielić ogonki. Liście przepuścić przez maszynkę do mielenia mięsa. Miazgę podgrzać prawie do wrzenia i zamknąć w wyparzonych słoikach. Słoje pasteryzować przez ok. 20 minut.

    Sos szczawiowy
    1 szklanka śmietany
    1 szklanka mleka
    1 łyżka mąki
    sól
    czosnek
    15 dag szczawiu

    Mleko i śmietanę wymieszać z mąką, zagotować i dodać drobno posiekany szczaw, czosnek, przyprawić do smaku solą. Zagotować. Sos można podawać do jaj gotowanych lub na nim smażyć jajka sadzone.
  • data publikacji: 2012-06-09 22:34:00

    Mało męski brzuch!

    Z lekkim niepokojem przyglądałam się piątkowym zakupom. Panowie z koszykami piwa, czipsów i tym podobnych przekąsek biegali po sklepie. Ci szczupli tak bardzo mnie nie drażnią, ale ci z wyraźną nadwagą i wielkimi brzuchami już tak. Rozumiem, że Euro, że Polacy grali i piwo konieczne, ale po co jeszcze te czipsy, pizza, paluszki, krakersy, cola? Właśnie tym panom poświęcę dzisiejszy wpis.

    Na początek poinformuję, że otyli panowie "produkują" mniej spermy, a ich nasienie jest gorszej jakości niż u mężczyzn o prawidłowej masie ciała. Zbadał to dr Ghiyath Shayeb z uniwersytetu w Aberdeen (Szkocja). Przebadał nasienie 5316 mężczyzn, którzy zwrócili się do centrum położniczego przy uniwersytecie, ponieważ ich partnerki miały problem z zajściem w ciążę. W większości przypadków, problemem była nadwaga i związana z tym gorsza jakość spermy. Dr Shayeb zaleca otyłym mężczyznom, którzy chcą mieć dzieci, by zadbali o zmniejszenie masy ciała i dążyli do uzyskania wskaźnika BMI, który powinien mieścić się w przedziale 20-25.

    To nie koniec listy problemów związanych z dużym brzuchem. Panowie, którzy codziennie wypijają więcej niż puszkę napoju z cukrem są o 20 proc. bardziej narażeni na chorobę serca niż mężczyźni, którzy ich nie piją - taką tezę wysnuli naukowcy z Harvard School of Public Health w Bostonie prowadząc badania na grupie 43 tys. mężczyzn w wieku od 40-70 lat, którzy co dwa lata wypełniali ankiety dotyczące nawyków żywieniowych i innych elementów stylu życia. Zrobiono im także badania krwi. W porównaniu z panami, którzy nie pili słodkich napojów, mężczyźni pijący je codziennie mieli wyższy poziom trójglicerydów oraz białka C-reaktywnego we krwi oraz niższe stężenie HDL.

    Po trzecie otyłość brzuszna to najgorszy rodzaj otyłości, ponieważ tłuszcz gromadzący się wokół pasa obciąża wewnętrzne narządy i zaburza ich prawidłową pracę. Mężczyźni z brzuchem narażeni są na nadciśnienie, miażdżycę, chorobę niedokrwienną serca, cukrzycę, nowotwory.

    Zatem, zamiast uważać, że odchudzać powinny się tylko kobiety, lepiej wziąć się za siebie nim będzie za późno. Panom, którym wydaje się, że odchudzanie jest mało męskie, powiem tylko tyle, że mało męskie, to są duże brzuchy.

    Dietetycy twierdzą, że mężczyznom brakuje silnej woli i konsekwencji, by wytrwać na diecie. I chyba jest w tym ciut prawdy. Mój znajomy parę miesięcy temu zaczął się odchudzać. Próbował już wiele razy, ale nigdy mu się nie udało i tym razem poszedł do dietetyka. Ten opracował mu menu, polecił ćwiczenia. Kolega nie protestował. Słuchał rad i wskazówek i wypełniał zalecenia. Pewnie dlatego, że dużo go to kosztowało :) W ciągu paru miesięcy zrzucił ponad 10 kilogramów. I jak tylko zaczął lepiej wyglądać i lepiej się czuć, momentalnie powrócił do starych nawyków żywieniowych: na stole znów pojawiła się dwulitrowa butla coli, przestał dbać o jakość posiłków, podjadał w nocy, do tego dołączył ulubione batony i piwo. Wydawało mu się, że skoro schudł, może powrócić do dawnego stylu życia. Nic bardziej mylnego. W ciągu miesiąca sporo przytył.

    Nawet po zakończeniu kuracji odchudzającej warto pamiętać o zdrowych przyzwyczajeniach. Warto ograniczyć alkohol, który dostarcza pustych kalorii. Drinki najlepiej zastąpić kieliszkiem wytrawnego wina popijanego wodą, wielbiciele piwa powinni natomiast ograniczyć się do jednej szklaneczki.

    Lato zbliża się wielkimi krokami, zadbajcie o sylwetkę i zdrowie!

  • data publikacji: 2012-06-08 22:15:00

    Idzie lato, pić się chce. Woda na zdrowie.

    Unia Europejska zakazała dosypywać cukier do soków owocowych i nektarów, ale polscy producenci tym się nie martwią, bo jak deklarują, cukru nie dodają, bo to podraża produkt. Martwią się raczej o to, że konsumenci coraz rzadziej kupują soki. I pewnie rynek dalej będzie się kurczył, bo soki w kartonach są drogie. Mnie to akurat bardzo cieszy, że soki zamieniamy na wodę.
    Gdyby tak jeszcze przestać kupować tanie gazowane, energetyzujące, herbaciane napoje, pełne cukru, barwników, dodatków smakowych.

    Niedawno wieczór spędziłam w szpitalu, na izbie przyjęć. W kolejce czekał też ok. 40-letni mężczyzna, zawodowy kierowca, który trafił do szpitala prawdopodobnie z powodu przedawkowania napojów energetyzujących. Kupił sobie w promocji zgrzewkę i podczas jazdy samochodem, sobie popijał. W ciągu dnia wypił 4 butelki, a wieczorem z wysokim ciśnieniem, kołataniem serca i zawrotami głowy, rodzina przywiozła go do szpitala. Człowiek nie zdawał sobie sprawy, że tego typu napoje mogą mu zaszkodzić. Kupował je, bo odpowiadał mu smak. O tym, że zawierają spore ilości kofeiny już nie wiedział. A niektóre mają tyle kofeiny co siedem filiżanek mocnej kawy. Australijscy naukowcy dowiedli, że po wypiciu puszki popularnego napoju, po którym "można latać" wzrasta lepkość krwi, co zwiększa ryzyko tworzenia się skrzepów. Zaś badacze z Henry Ford Hospital stwierdzili, że takie napoje zwiększają tętno i ciśnienie.
    Mam nadzieję, że trochę was nastraszyłam :)

    Warto też wiedzieć, że kolorowe i słodkie napoje niszczą zęby, bo zawierają niebezpieczny dla szkliwa kwas fosforowy i cytrynowy, który je rozpuszcza. Wiele z nich ma w składzie cukier w różnych postaciach, będący pożywką dla bakterii. Półlitrowa butelka napoju gazowanego zawiera przeciętnie 15 łyżeczek cukru. Nie muszę chyba dodawać co to oznacza dla sylwetki.
    Z kolei napoje typu ice-tea czy popularne oranżady zawierają barwniki i dodatki smakowe, które m.in. odbarwiają zęby, nadając im żółty lub szary kolor i mogą powodować alergie. Ostatnio dentysta przestrzegł mnie, by nie pić bardzo zimnych płynów, ponieważ możemy narazić zęby na szok termiczny, a w konsekwencji na pęknięcie szkliwa. Ponadto, by go nie uszkodzić, nie powinno się myć zębów od razu po wypiciu napoju, ponieważ większość związków chemicznych zawartych w napojach rozmiękcza szkliwo.

    Do wody polecam dorzucić plasterek cytryny, liście mięty lub kostki lodu z zamrożonym kawałkiem truskawki lub innego owocu.
    Pysznie smakuje i ładnie wygląda w szklance lub kieliszku. Na zdrowie!

  • data publikacji: 2012-06-04 15:05:00

    Walka z rakiem na ostro

    Mam znajomego, który diabelsko ostrą kapsaicynę dodaje do wszystkiego. Gdy ostatnio spróbowałam u niego sałatki z rzepy, przez kwadrans czułam palenie, pieczenie, łzy kapały jedna za drugą, a język zesztywniał. Dopiero wtedy zrozumiałam czym jest pikantne jedzenie w jego wykonaniu. 

    Kapsaicyna to składnik papryki. Od lat wykorzystuje się ją w medycynie i ziołolecznictwie, gdyż działa na skórę drażniąco i rozgrzewająco, łagodząc miejscowo bóle mięśniowe, reumatyczne, artretyczne i nerwobóle. Oprócz tego jest składnikiem gazu pieprzowego, łzawiącego, a nawet farby chroniącej kadłuby statków przed obrastaniem skorupiakami. 


    O papryce nie powinni zapominać panowie, bowiem kapsaicyna w niej zawarta zapobiega rakowi prostaty. Zbadali to naukowcy z Cedars-Sinai Medical Center podając kapsaicynę myszom z guzami prostaty. Efekt: guzy się zmniejszały. 
Kapsaicyna skłania komórki raka gruczołu krokowego do samozniszczenia. Człowiek musiałby jeść trzy razy w tygodniu ok. 400 miligramów kapsaicyny, czyli ok. 3 do 8 najostrzejszych papryczek habanera.

    
Ponoć najostrzejszą papryką chili jest Trinidad Scorpion Butch. Wyhodowano ją w Australii. Jest tak pikantna, że lepiej bez rękawiczek jej nie dotykać, a gdy będziemy jej używać np. do przygotowania sosu, trzeba założyć maskę, gdyż jej opary są bardzo drażniące. W skali Scoville’a (określającej koncentrację kapsaicyny) ma aż 1 463 700 jednostek (SHU). Dla porównania dodam, że papryka tabasco ma od 30 do 50 tys. SHU. 
Zatem kto lubi, niech przyprawia. A jak przesadzicie z ostrością, pieczenie łagodzi jogurt naturalny. Sprawdziłam :) 


  • data publikacji: 2012-05-31 11:11:00

    Te owoce mają dużo cukru i pestycydów

    Winogrona nie są polecane osobom, które walczą z nadmiarem kilogramów oraz diabetykom, ponieważ zawierają spore ilości glukozy i fruktozy. Gdy będziemy sobie na nie pozwalać zbyt często, przybędzie nam tu i ówdzie.

    Ale tym razem ten cukier nie niepokoi mnie tak bardzo jak pestycydy w nich zawarte. Badania pokazują, że ze wszystkich owoców, największe ich stężenie mają winogrona. Najwięcej chilijskie. Niemieccy naukowcy znaleźli w nich nawet 26 różnych rodzajów pestycydów. Ponoć, winogrona zawsze przekraczają normy jeśli chodzi o zawartość pestycydów, ponieważ pochodzą z winnic, gdzie każdego roku uprawiane są na tej samej ziemi, która nierzadko musi być opryskana ze względu na różnego rodzaju szkodniki.

    Dlatego nie żałujmy pieniędzy i kupujmy te z upraw ekologicznych albo posadźmy je sobie na działce. Od czasu do czasu warto je zjeść bo zawierają potas, korzystny dla serca (polecane osobom z nadciśnieniem) działają moczopędnie, są bogate w fosfor i wapń, w magnez, witaminy A i z grupy B. Ponadto podwyższają poziom dobrego cholesterolu HDL. Najzdrowsze są ciemne winogrona, które działają przeciwbakteryjnie i przeciwwirusowo. 
Ja w kuchni używam oleju z pestek winogron, który obniża tzw. zły cholesterol i jest bogaty w nienasycone kwasy tłuszczowe.  


  • data publikacji: 2012-05-25 11:55:00

    Pijesz? Może dłużej pożyjesz!

    Nie chodzi o alkohol, a o kawę. Jaką najbardziej lubicie? Ja cappuccino, ale smakuje mi tylko w dobrych kawiarniach. 
Nie trzeba już liczyć wypijanych filiżanek, bo amerykańscy naukowcy z National Cancer Institute odkryli, że starsi, którzy piją kawę są mniej narażeni na śmierć. Badacze nie wiedzą, który jej składnik jest za to odpowiedzialny i są ostrożni w mówieniu, że ten czarny napój przedłuża życie. Zaobserwowali natomiast związek między ilością wypitej kawy, a prawdopodobieństwem zgonu w wyniku chorób serca, chorób oddechowych, udaru, zranień, wypadków i infekcji. Według nich, im więcej kawy wypijał człowiek, tym mniejsze ryzyko śmierci. Na przykład u osób pozwalających sobie na trzy filiżanki dziennie zagrożenie śmiercią malało o 10 proc. w porównaniu z osobami, które w ogóle jej nie piły. Kawa zawiera substancje przeciwzapalne i przeciwutleniające, które chronią nasze naczynia krwionośne przed miażdżycą a organizm przed starzeniem. Ponadto pobudza pracę jelit, pobudza trawienie. Ale kawa kawie nierówna. Na świecie uprawia się dwa rodzaje kawy: Arabicę i Robustę. Ta pierwsza jest smaczniejsza, druga ma bardziej kwaśny smak. Gdy na opakowaniu będzie napisane, 100 proc. Arabica, warto ją kupić. Najzdrowsza jest ta w ziarnach, które samodzielnie zmielimy w młynku tuż przed przyrządzeniem i zaparzymy w ekspresie. Moja mama ma jeszcze mały młynek do kawy, który kiedyś chodził na okrągło, dziś leży zapomniany, bo rynek został zalany przez kawy rozpuszczalne. Dobrej jakości ziarno, które powinno chrupać przy rozgryzaniu kupimy w małych palarniach lub sklepikach z kawą. 



    Dawniej piło się dużo tzw. kawy sypanej. Dziś lepiej zainwestować w ekspres, bo napój z niego jest zdrowszy. 
Kawa sypana podrażnia żołądek, podwyższa poziom cholesterolu i podrażnia wątrobę.

    Dużo łagodniejsza dla żołądka jest kawa z ekspresu z mlekiem. Za bardzo mocną kawę uchodzi espresso. Nic bardziej mylnego. Ze względu na małą ilość wody ma mniej kofeiny niż filiżanka kawy z ekspresu przelewowego. 
Są jeszcze kawy rozpuszczalne w kształcie tzw. kryształków, w proszku, w granulkach, z dodatkiem mleka w proszku, cukru, niezdrowych utwardzanych tłuszczów roślinnych, zagęstników, fosforanów itp. To już nie jest zdrowa kawa, a chemiczny środek do picia. Ponadto ma niewiele kofeiny.

    Jeśli lubimy rozpuszczalną, najlepsza jest ta w kształcie tzw. kryształków. Nie kupujcie tej sproszkowanej, bo jest najgorszej jakości. Zapomnijcie też o śmietankach w proszku. Tu czysta chemia. Zdrowiej będzie gdy dolejemy 2 proc. mleka. Na zagęszczone, słodzone radzę uważać, jeśli nie chcemy przytyć.  Zdrowe osoby, które nie skarżą się na żadne dolegliwości po wypiciu małej czarnej, mogą pozwolić sobie dziennie nawet na 4 filiżanki. Dobrze gdyby to była dobrej jakości kawa, wtedy będziemy z niej czerpać to co najlepsze. Na małą czarną powinni uważać wrzodowcy, bowiem może ona zaostrzyć objawy chorobowe w wyniku zwiększonego wydzielania soku żołądkowego.

    Jedną z najdroższych kaw na świecie jest indonezyjska Kopi Luwak. Za kilogram trzeba zapłacić od 3 do 5 tys. zł, a wszystko dlatego, że produkcja jest dość specyficzna. Producent nazywa się łaskun muzang zwany też cywetą i jest zwierzęciem, które zjada dojrzałe owoce z krzewów kawowych. Miękkie części owoców trawi, a nasiona wydala w nietkniętej postaci, ale o zmienionym przez jego soki trawienne smaku. W ten sposób ziarna kawy tracą gorzki smak i kawa z nich wytwarzana zyskuje nowy, niepowtarzalny aromat. Owe nasiona są następnie zbierane, oczyszczane, suszone i palone.

    Napilibyście się? Dobrego dnia! 


  • data publikacji: 2012-05-22 13:09:00

    Mamy otyłą młodzież, bo dajemy im zły przykład

     

    Dziś Europejski Dzień Walki z Otyłością. Ile wynosi wasze BMI (ang. Body Mass Index)? Sprawdźcie. Prawidłowa wartość to od 18,5 – 25, wahania poniżej niższej granicy oznacza niedowagę, natomiast odchylenie powyżej 25 – nadwagę. 

    Według ostatniego raportu WHO polskie nastolatki są w czołówce najbardziej otyłych i najmniej ruchliwych. 29 proc. 11-latków ma nadwagę. Na badanych 39 krajów Europy i Ameryki Płn. grubsze są tylko 11-latki z USA, Grecji, Portugalii, Irlandii, Kanady i Hiszpanii. Z wiekiem odsetek otyłych się obniża. W grupie 13-latków nadwagę ma 1/4 młodzieży, zaś wśród 15-latków otyli stanowią 16 proc. Wyniki są niepokojące, bo badania prowadzone są co 4 lata, ale nigdy nie wypadliśmy tak źle. Winą za to obarczałabym wyłącznie dorosłych. To oni przekazują dzieciom, wnukom złe nawyki żywieniowe, uczą niezdrowego stylu życia. Parę dni temu w sklepie widziałam matkę z dwójką dzieci w wieku ok. 4 i 10 lat. Mimochodem zerknęłam do jej koszyka. A w nim: parówki, mrożone frytki, gotowy sos do spaghetti w słoiku, zupa ogórkowa w proszku, zupa pieczarkowa w proszku, konserwa, czipsy, lody i cola. I najprawdopodobniej te dzieci jedzą właśnie takie obiady. Jak potem, jako dorośli mają wiedzieć co jest zdrowe a co nie, jeśli mama zamiast włoszczyzny na zupę kupuje proszek, który rozrabia z wodą i podaje dzieciom jako zupę. Ostatnio pewien 30-latek zdziwiony był, że żurek gotuje się na zakwasie. Do tej pory jadł tylko ten z torebki. 

     

     

    Od lat gazety, radio, telewizja, lekarze, eksperci trąbią żeby zdrowo się odżywiać, podpowiadają co złe, a co wartościowe. Dlaczego tak trudno nam stosować się do tych zaleceń? Przecież to, co jemy ma wpływ na nasze zdrowie, samopoczucie. Grubi częściej zapadają na choroby układu krążenia, serca, nadciśnienie i miażdżycę, cukrzycę typu II. Nie karmmy dzieci i siebie czipsami, ciastkami i gotowymi obiadkami z torebek czy słoików. Taniej i zdrowiej będzie jeśli ugotujemy zupę na wywarze z prawdziwych jarzyn. Europejski Dzień Walki z Otyłością to dobra okazja, by zastanowić się nad błędami, które popełniamy na co dzień. Przytyć jest łatwo, każdy następny kilogram pojawia się po spożyciu 6-7 tysięcy dodatkowych kcal. Przy regularnym przyjmowaniu nadmiernej ich ilości można znacznie przybrać na wadze. A jak wiadomo, walka z dodatkowymi kilogramami nie jest łatwa, ale warto rozpocząć ją jak najszybciej, zanim pojawią się poważne problemy zdrowotne. Nie narażajmy siebie i najmłodszych, których kochamy na choroby, dyskomfort i złe samopoczucie. 

     

     

    Jeśli sami nie potrafimy wprowadzić zmian, udajmy się do dietetyka. 

    Na początek odstawmy słodkie napoje, zastąpmy je wodą, wyeliminujmy słodycze, słone przekąski. Słodycze można podawać dzieciom, które mają prawidłową masę ciała, ale w ograniczonych ilościach. Niech będą to galaretki, koktajle, kisiele, a raz w tygodniu np. kawałek czekolady. Moja 6-letnia córka od małego słodycze jada tylko w piątek i to w małych ilościach. Nie kupuję jej ciastek, cukierków, gum, dostaje czekoladę, głównie gorzką, bo ją lubi. I wcale nie protestuje. Długo walczyłam z całą rodziną, by nie podawali jej słodyczy przy każdej okazji. I udało się. 

     

     

    Dziadkowie, ciocie i rodzice - to od was zależy, jak w przyszłości będzie odżywiać się wasze dziecko.  

    I uwierzcie mi, dziecko nie obrazi się jeśli nie dostanie batonika, a nawet jeśli, to szybko mu przejdzie. Babciom wydaje się, że jeśli nie kupią dziecku lizaka, to znaczy że będą gorsze. Wcale nie. Jeśli poświęcą czas wnukowi czy wnuczce, pobawią się, zabiorą na spacer, malec zapamięta takie chwile na długo.  

  • data publikacji: 2012-05-16 14:06:00

    Lekkie nie zawsze zdrowe i może utuczyć

     

    Ile razy kupiliście "odchudzone" jogurty, serki, majonezy, czekolady i pozwoliliście sobie na ich dużą porcję, bo wydawało wam się, że to po pierwsze zdrowo, a po drugie, że wcale wam nie przybędzie w biodrach. Nic bardziej mylnego. Produkty light mają czasem więcej kalorii niż normalne, a niektóre bywają szkodliwe dla zdrowia i zwykle kosztują więcej niż tradycyjne. 

    Tzw. lekkie jedzenie to wymysł Amerykanów, którzy chcieli być szczupli jedząc frytki. 

    Oczywiście są produkty light, które są zdrowe, ale żeby znaleźć te właściwe, musimy dokładnie czytać ich skład.  Pamiętajmy, że skład żywności podawany jest według zasady: im dalej od początku listy tym zawartość składnika jest mniejsza w produkcie. 

     

    Produkt light to taki, który ma mniej tłuszczu, węglowodanów i cukru. Jego wartość kaloryczna wynosi nie więcej niż 40 kalorii na 100 gramów dla produktów stałych i nie więcej niż 20 dla płynnych (na 100 ml) - tyle mówi rozporządzenie Parlamentu Europejskiego. Nasi sprytni producenci, którzy nas oszukują i zarabiają na naszej niewiedzy, znaleźli sposób, by obejść przepisy. A jakże! Zamiast słowa light piszą, że ich wyrób jest lekki, slim, fitness, dietetyczny, O proc. (tyle, że często nie wiadomo czego, bo tego już nie dodają, a np. obniżoną zawartość tłuszczu uzupełniają cukrem. Efekt jest taki, że kalorii w takim produkcie jest więcej niż w tradycyjnym). 

     

    Produkt light o obniżonej zawartości tłuszczu powinien mieć poniżej 3 g tłuszczu w 100 gramach. Jednak wiele wersji niskotłuszczowych ma tyle samo lub nawet więcej energii niż ich pełnotłuste odpowiedniki. Tłuszcz poprawia smak i konsystencję wielu potraw. By zrównoważyć jakoś jego mniejszą ilość, producenci dodają więcej węglowodanów, zagęstników. 

     

    Dlatego zanim włożymy "lekki" serek do koszyka, sprawdźmy ile ma kalorii ten pełnotłusty, a ile niskotłuszczowy i jakie dodatki zawiera. Czasami mniej tłuszczu wcale nie wychodzi na dobre. Warto wiedzieć, że nadmierne spożywanie odtłuszczonych produktów może być przyczyną biegunek i niestrawności. Ich jedzenie jest szczególnie szkodliwe dla kobiet w ciąży, karmiących oraz osób starszych.

     

    Z kolei produkty niskocukrowe charakteryzują się tym, że mają mniej niż 5 g cukru w 100 g. Tyle, że ten cukier w wielu przysmakach trzeba czymś zastąpić. Przecież nie lubimy mało słodkich rzeczy. Najczęściej zamiennikiem są sztuczne słodziki takie jak np. aspartam, który jest nawet 200 razy słodszy niż cukier. Słodzikami naszpikowane są soki, dżemy, napoje gazowane, gumy do żucia, a nawet witaminy. Do uzyskania słodkiego smaku wystarczy niewielka ilość aspartamu, ale należy wiedzieć, że jest on szkodliwy dla zdrowia. 

    Włoscy naukowcy wiele miesięcy karmili nim szczury. Każda grupa dostawała go w różnej dawce. Zwierzęta ginęły z powodu raka: głównie chłoniaka, białaczki, guzów nerek, a nowotwory rozwijały się nawet u tych, którym podawano niewielkie ilości słodzika. Aspartam może być przyczyną nowotworów także u ludzi. Zjedzony w nadmiarze wywołuje problemy żołądkowe, biegunki, bóle mięśni, głowy, rozdrażnienie. Pozostałe słodziki powszechnie używane, np. ksylitol spożywany w nadmiarze może wywołać biegunkę. 

     

    Pamiętajmy, że żywność z tego typu dodatkami to żywność przetworzona. Lepiej więc zjeść mniej tradycyjnego produktu niż spożywać nadmierne ilości tzw. lekkich produktów  nafaszerowanych związkami chemicznymi. Dietetycy i lekarze ostrzegają przez dietą light, bowiem jedząc codziennie beztłuszczowe pokarmy narażamy się na niedobór witamin, m.in. A, E i D, które są rozpuszczalne wyłącznie w tłuszczach. Pomimo, że odtłuszczony nabiał wzbogacony jest witaminami, nie są one tak wartościowe jak naturalne. 

  • data publikacji: 2012-05-14 17:40:00

    W Indiach używają curry i rzadziej chorują

     

    Rak prostaty jest uznawany za chorobę cywilizacyjną, która dotyka coraz większej grupy mężczyzn, głównie po 50. roku życia. Systematycznie rośnie liczba pacjentów. Na nowotwór gruczołu krokowego każdego roku zapada ponad 9 tys. panów. Rocznie umiera około 4 tys. chorych, ponieważ zbyt późno trafiają do lekarza. Szacuje się, że w 2015 roku liczba nowych rozpoznań raka gruczołu krokowego w Polsce przekroczy 13 tys. rocznie. Choroba w początkowej fazie rozwija się bezobjawowo, dlatego tak ważne są regularne badania profilaktyczne. W grupie ryzyka są panowie po 50-tce oraz ci, których krewni pierwszego stopnia chorowali lub chorują na ten rodzaj nowotworu. 

    Podobno w Indiach ten rodzaj nowotworu występuje rzadziej niż np. w Stanach Zjednoczonych. Naukowcy podejrzewają, że to efekt tamtejszej diety, głównie roślinnej oraz przyprawiania dań curry.

    Przyprawa bowiem zawiera kurkuminę, która ma działanie przeciwutleniające oraz przeciwzapalne. Hindusi wykorzystują curry także do leczenia różnych schorzeń. Naukowcy z Rutgers' Ernest Mario School of Pharmacy dowiedli, że curry może zapobiegać rakowi gruczołu krokowego lub hamować jego rozwój, zwłaszcza w połączeniu z niektórymi warzywami, które zawierają izotiocyjanian fenetylowy (PEITC): brokuły, brukselka, kalafior, kapusta, rzepa. Przeprowadzili eksperymenty na myszach z osłabionym systemem immunologicznym, którym wszczepili komórki ludzkiego nowotworu prostaty. Podawanie myszom kurkuminy spowalniało rozwój wczesnej postaci raka, a dodanie PEITC jeszcze silniej hamowało rozwój choroby. W zaawansowanej postaci raka kurkumina nie działała zbyt silnie, natomiast w połączeniu z PEITC wykazała wyraźne działanie. Z kolei, we wcześniejszych badaniach na pacjentach udało się zaobserwować, że przyprawianie dań curry obniża ryzyko zachorowania na raka piersi, prostaty, płuc, jelita grubego, a także wątroby. 

    Zatem przyprawiajmy curry, np. ryż, ale można i ziemniaki. Najpierw należy je obgotować, pokroić w plastry i lekko podsmażyć na patelni z dymką pokrojoną w piórka i szczypiorem. Posypać curry, smażyć aż zmiękną, doprawić pieprzem i podać z maślanką. Pycha ! 

Listopad 2024
PN WT ŚR CZ PT SO ND
        01 02 03
04 05 06 07 08 09 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30  
webstar 2012