rss | wpisy: 4

Blog użytkownika lima

09-06-2013

Goodbye Venice!!!

Przysłowia są mądrością narodów, niektóre powiedzenia również, ale nie wszystkie, o nie!

Oto ni z gruszki, ni z pietruszki stałam się ofiarą mycia zębów rano i wieczorem, a pazerne liczenie na spiżowy piedestał wzorca dla innych, mniej ochotnych, diabli wzięli.

Analizując w lustrze stopień zaawansowania osobiście i w extra gatunku wyhodowanych zmarszczek, dostrzegłam coś nowego - sygnalizator niezwłocznej wizyty u stomatologa. Cóż było robić, jako zdyscyplinowana facetka, wybrałam się w podróż z jednego krańca miasta na drugi. Maestro - lekarz dentysta z klasą biznesmena szanującego każde źródło finansowania, przyjął mnie, jakbyśmy widzieli się najdalej przed tygodniem, ja nie musiałam udawać niczego, w końcu świadomie i pod znany adres przytruchtałam.

Fotel maestra wygodny: góra – dół, kąt nachylenia mniej lub bardziej rozwarty, gdyby jeszcze masował okolice kręgosłupa, czułabym się niczym w SPA. No i zaczęło się komfortowe polegiwanie w symbiozie z nowoczesną techniką bezbolesnego leczenia.

Bodajże po czwartej wyleżanej wizycie, gdy już nie wypadało nie zapytać o koszty, pożałowałam po raz pierwszy porannego i wieczornego szorowania uzębionej jamy gębowej. Ponad pół wieku szorowania na nic?! Niezliczone ilości zdartych szczoteczek, wyciśniętych tubek pasty karnie stanęły przed oczami, tarasując horyzont do tego stopnia, że armia z chińskiej terakoty od razu zdała się mniejszym cudem niż stan mojego rachunku bankowego w aspekcie urlopowych planów. Tyle złotówek obróciło się wniwecz, tyle minut zmarnotrawionych przy umywalce! Gdyby to skumulować, byłabym może nie milionerką, ale całkiem posażną damą, a przy okazji utrzymanką NFOZ (coś mi dama zgrzytnęła na widok utrzymanki).

A wystarczyło tylko:

a)      zrezygnować już w dzieciństwie z manii szorowania,  

b)      dziś zamiast do prywatnego gabinetu maestro, udać się do przychodni i zastukać do odpowiednich drzwi,

c)       tam rozewrzeć paszczękę na dowód, że stan uzębienia wynosi zero lub jeden i

d)      poczekać na nowiutki garniturek zębów.

Garniturek prosto spod igły i tylko za jeden, jedyny uśmiech. Że bezzębny?, a cóż to szkodzi, skoro żadnych przy tym wydatków!

Musiałam dotrwać do 60-tki, żeby to odkryć, ot emerytowany geniusz!

Moja ukochana Wenecja uwięziona w kieszeni maestro, a to się porobiło!

nie lubię lubię to | Bądź pierwszym który to lubi.

Komentarze

  • zgłoś naruszenie

    ewa_urbaniak | 09-06-2013

    Ha Ha szczoteczko mowimy stanowcze NIE za 5lat Polska bedzie krajem milonerow.BRAWO czekam na kolejne wpisy.Pozdrawiam.
  • zgłoś naruszenie

    lima | 10-06-2013

    Ewo, dzięki, że znalazłaś chwilę. Miłego poniedziałku.

Jeśli chcesz dodać komentarz musisz się zalogować.


Wpisy które mogą Cię zainteresować

  • data publikacji: 2013-06-06 03:20:00

    Pstryk i...

    Pstryk i błysnęło mi 60 vat życia! Dobrze, że nie oślepłam z wrażenia. Bo jak to, tak bez uprzedzenia, bez żadnej umowy, porozumienia włączyć mi do pamięci obcy strumień świadomości?! Nie zgadzam się, protestuję! Przecież nadal tkwi we mnie tamta 30-latka, no, dobra, 40-latka, wciąż ja i...

    czytaj więcej »

Popularne

Listopad 2024
PN WT ŚR CZ PT SO ND
        01 02 03
04 05 06 07 08 09 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30  
webstar 2012