Szpiegomania z przymrużeniem oka

Kino akcji i komedia w jednym z pastiszem w najlepszym, bo nienachalnym wydaniu. Według krytyków to najlepszy film Guy'a Ritchie'ego, który wcześniej wyreżyserował m.in. dwa filmy o Sherlocku Holmsie.

Akcja filmu rozgrywa się w latach 60. XX wieku. Trwa zimna wojna i służby specjalne dwóch wrogich obozów raczej ze sobą nie współpracują. Jednak  agenci CIA Napoleon Solo oraz agent KGB Illya Kuryakin za wiedzą i zgodą swoich szefów są skazani na ścisłą współpracę - tylko ona może ocalić świat przed bronią nuklearną, znajdującą się w rękach potężnej grupy przestępczej. Tropy, via Berlin, prowadzą do Rzymu, a tam na bohaterów i towarzyszącą im Niemkę czekają nie tylko zabytki (zjawiskowe sceny przy Forum Romanum i świetny dialog przy Schodach Hiszpańskich), szybkie skutery, wyścigowe samochody, luksusowe hotele i kreacje najlepszych projektantów mody, ale i diaboliczna kobieta, która rządzi wszystkim... A w każdym razie tak jej się wydaje.

Film w sam raz na koniec wakacji, mnóstwo rozrywki i przede wszystkim - pięknych, choć nie zawsze dobrych, ludzi. Plus Hugh Grant w drugoplanowej, ale znakomitej (nareszcie! po latach!) roli. Niektórzy mówią, że kradnie film, ale to chyba przesada.

W jednym roku trzy (oprócz "Kryptonimu" i Bonda, który zapowiada się znakomicie, jeszcze przecież widzów cieszył "Kingsman. Tajne służby") filmy szpiegowskie? Wybór tego najlepszego nie będzie łatwy...