rss | wpisy: 18

Blog użytkownika Zgred

29-03-2012

Zamach w Smoleńsku (2)

 

Zaczęli przygotowania do zejścia z wysokości przelotowej,kiedy Duży pojawił się znowu. Tym razem nie stał za oparciami foteli, ale usiłował ulokować się pomiędzy nimi, co przy jego ciężkiej sylwetce nie było takie całkiem proste. Najwięcej miejsca było za fotelem Pierwszego, ale też tam kierowali się wszyscy, którzy mieli coś do powiedzenia pilotom. Duży wybrał drugą stronę – ciaśniejszą i trudniej dostępną, bo trzeba się było przecisnąć pomiędzy fotelem Mechanika i Nawigatora, aby znależć się za fotelem Drugiego. Tam wcisnął prawą stopę między panel środkowy a prawy fotel, zostawiając lewą stopę za panelem i skręcił ciało ćwierćobrotem w lewo. Teraz jego tyłek celował prawie w twarz Drugiego, który odsunął się w bok, na tyle, na ile pozwalały mu pasy. Dla Drugiego nie była to całkiem komfortowa pozycja, ale zapewniała minimum dystansu .     

 Lewa dłoń Dużego spoczęła na krawędzi oparcia fotela Pierwszego, a cała lekko pochylona do przodu postać wyrażała jednocześnie ojcowskie zainteresowanie osobą Pierwszego, połączone z głęboką pogardą dla Drugiego. Co prawda, w ten sposób przeszkadzał wszystkim w kabinie, ale był ponad to. Znany był z grubiańskich manier, na granicy chamstwa, demonstrowanych w kabinie pilotów, kiedy w grę wchodziły jego prywatne interesy.      

Tę niewygodną sytuację usiłował zmienić Nawigator. Powinien czekać cierpliwie na rozkaz Pierwszego,  nakazujący odczytywanie "checklisty" , lecz teraz mógłby go nie dosłyszeć. Postanowił zareagować:

  - Mogę kartę ? – rzucił głośno i wyraźnie. Było to trochę wbrew przepisom, ale sytuacja też była aż nadto nieprzepisowa.

  - Bardzo proszę  - Pierwszy był nieformalnie grzeczny.

  - Procedura – rozpoczął czytanie Nawigator.

Drugi milczał. Powinien potwierdzić znajomość procedury, lecz wielkie cielsko Dużego skutecznie przeszkadzało mu w komunikacji. Odpowiedział Pierwszy:

  - Jeszcze nieznana.

  - Dane do lądowania.

  - Częściowo zapisane – odpowiedział Drugi. Powinien podać cały szereg technicznych danych o ciężarze, wyważeniu, prędkości samolotu podczas lądowania – ale zbył to wszystko ogólnikiem. Przecież lądować nie będą, zamarkują tylko podejście i odlecą na zapasowe !

  - RW, nastawniki RW – kontynuował Nawigator.

  - Sto metrów – odpowiedział Pierwszy, potwierdzając w ten sposób reszcie, że zejdą na wysokość stu metrów nad poziomem ziemi, mierzoną precyzyjnie przez wysokościomierz  radiowy, wyrównają lot do poziomu, sprawdzą widoczność i odlecą.  Nie podał kursu do lądowania – co zazwyczaj się robi – bo jeszcze nie zdecydował z którego kierunku zrobi sobie podejście. W tej sytuacji nie było to takie pilne, mógł zadecydować później. Ale tuż przy prawym ramieniu miał Dużego – też pilota – który dokładnie wiedział, co powinien usłyszeć w tym momencie, więc dla zyskania na czasie dodał:

  - Kurs pasa za chwileczkę.

Na kolejne pytanie Nawigatora o ilość paliwa odpowiedział Drugi:

  - Około jedenaście ton do lądowania.

Nie należało to do jego obowiązków i na dodatek nie podał stanu aktualnego, ale stan oszacowany na moment decyzji: o lądowaniu, lub odejściu na zapasowe. Była to dodatkowa informacja dla Pierwszego o przewidywanym zasięgu, która mogła być ważna przy wyborze konkretnego lotniska zapasowego. Mechanik skwitował tę odpowiedź krótkim:

  - Potwierdzam.

                                               *          *          *                                 

Nic się nie zmienia. Duży ciągle na coś czeka, więc Drugi głośno aprobuje zwłokę Pierwszego w sprawie  kursu pasa:

  - Dobra, nie ustawiamy jeszcze.

  - Ustawimy sobie dwa-pięć-dziewięć , z tamtej strony – decyduje Pierwszy. Jeszcze dwa zdania z Nawigatorem i Pierwszy oświadcza:

  - Kurs pasa dwa-pięć-dziewięć ustawiony.

Duży niezgrabnie zaczyna się wycofywać, robi sporo zamieszania z przestawianiem stóp w wąskiej przestrzeni gdy Drugi melduje:

  - U mnie też.

Duży w końcu przesuwa się do tyłu aż za Nawigatora zwalniając przestrzeń pomiędzy pilotami. Nie będąc pewnym, czy Pierwszy go dosłyszał, na wszelki wypadek Drugi powtarza:

  - U mnie też.

Poprawia się w fotelu, spogląda na Pierwszego i kątem oka widzi jak Duży znika w drzwiach kabiny. Z łobuzerskim uśmiechem pozwala sobie na żarcik:

  - Ja też tak maju.

Przenosi wzrok na przednią szybę, zauważa drobne, słabe prześwity w chmurach. Po chwili mówi:

  - Nie no, ziemię widać…coś tam widać.  Może nie będzie tragedii…

 

                                               *          *          *         

                                              

  - To co, powoli się szykujemy -  raczej stwierdził, niż zapytał Drugi.

Nawigator przy swoim pulpicie rozłożył formularz i mruczał do siebie : dziś… kurs… temperatura… ciśnienie…

  - Mogę jeszcze ciśnienie i temperaturę ?  -  wszedł mu w słowo Mechanik.

  - Skąd mam wiedzieć ?  Może Drugi wie ? – odparł Nawigator.

  - Nie wiem. Nie, powiedz jaka jest temperatura ? Ziiiimno !  -  roześmiał się wesoło Drugi.

Przekomarzali się jeszcze dłuższą chwilę, żartując ze swojej niewiedzy na temat pogody u celu podróży, z lekko wisielczym humorem. Zakończył te popisy Drugi, pytając:

  - Widzimy jeszcze?

Pierwszy odmruknął coś, co brzmiało jak przeczenie.

Drugi raczej wyczuł, niż zobaczył otwieranie drzwi kabiny.  Podniesionym głosem, nie tylko ze względu na hałas, zapytał:

  - Kto tam?

  - A nie mówiłam, że ja? -  odpowiedział głos stewardesy.

  - Nie słyszałem -  Drugi mówił to z uśmiechem, skręciwszy głowę całkiem do tyłu, żeby dziewczyna widziała jego uśmiech. Podeszła blisko i stanęła tuż za fotelem Pierwszego.

  - Mogę kogoś przyprowadzić?

  - Nie, Basiu, nie teraz – Pierwszy powiedział to szybko, nie dając jej powiedzieć, o kogo chodzi.

  - To może za kilka minut ? – nie ustępowała.  Pierwszy nie odpowiadał. Przez dłuższą chwilę słuchał z wytężoną uwagą kontrolera lotu, który po angielsku podawał informacje dla nich. Końcówka informacji była zwięzła:  na lotnisku docelowym widzialność czterysta metrów, mgła.

  - Dobra, za kilka minut – zbył ją krótko, jednocześnie nasłuchując konwersacji Nawigatora z kontrolerem. Stała jeszcze chwilę, czekając, że może sprecyzuje to bardziej, ale głos Drugiego uświadomił jej, że ignorują jej obecność:

  - Co ? -  dopytywał się Drugi, patrząc na Nawigatora.

  - To tak nie za dużo, co?  - ten ostatni skomentował wysłuchany komunikat kontrolera.

Nie słuchała reszty, wychodząc z kabiny.

                                   *          *          *          *          *

nie lubię lubię to | Bądź pierwszym który to lubi.

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.

Jeśli chcesz dodać komentarz musisz się zalogować.


Wpisy które mogą Cię zainteresować

  • data publikacji: 2012-03-26 14:05:00
    Nikt nie skomentował tego wpisu. skomentuj

    Trzecia runda

    Druga rocznica katastrofy w Smoleńsku. Gong do trzeciej rundy. Kolejna okazja do

    demonstracji, nawoływań o prawdę, następnych "dowodów  w sprawie" i "szokujących

    hipotez". Gra na sentymentach i nieczyste zagrywki.  Dołożę tu kolejną hipotezę.

    Zamach w Smoleńsku...

    czytaj więcej »
  • data publikacji: 2012-03-19 17:43:00
    Nikt nie skomentował tego wpisu. skomentuj

    Wielkanoc

     

    Wielkanoc.

    Kiedyś było to Święto Wiosny, odrodzenia się przyrody, potem przerobiono to na święto "zmartwychwstania". Ten mit ma bardzo stare korzenie, babilońskie, egipskie,  ale w przypadku Jezusa postarano się o prawdziwą inscenizację. Zmontowano prymitywne oszustwo, z poważną...

    czytaj więcej »
  • data publikacji: 2012-03-14 21:43:00
    Nikt nie skomentował tego wpisu. skomentuj

    Encore, jeszcze raz…

    Ta piosenka Jacka Kaczmarskiego zrobiła na mnie kiedyś podwójnie wielkie wrażenie: po pierwsze, okrucieństwo losu psa ( żywej istoty, która za  wierność i oddanie człowiekowi jest przez tegoż karana podwójnie bolesnym biciem – niezasłużonym i niezrozumiałym !) – przy którym dramat człowieka...

    czytaj więcej »
  • data publikacji: 2012-03-05 13:50:00
    Nikt nie skomentował tego wpisu. skomentuj

    Mojżesz

    z cyklu: Biblia na opak odczytana Jedna z najbardziej świetlanych postaci , Mojżesz, mocno traci na świetlistości przy dokładniejszej lekturze jego dokonań: bliżej mu do przestępcy, także - ludobójcy, niż do bogobojnego męża. Po odrzuceniu mitów i bajek pozostaje bezwzględny zbrodniarz: nie...czytaj więcej »
  • data publikacji: 2012-03-02 15:12:00

    Kompleks Edypa

    Jeden z najstarszych dowcipów, z długaśną brodą.

    Pytanie do radia Erewań:

    - Czy to prawda, że w Moskwie na Placu Czerwonym rozdają ludziom samochody?

    Odpowiedź:

    - Prawda. Tylko nie w Moskwie, a w Leningradzie, nie na Placu Czerwonym, ale na Newskim Prospekcie, nie samochody,...

    czytaj więcej »

Popularne

Listopad 2024
PN WT ŚR CZ PT SO ND
        01 02 03
04 05 06 07 08 09 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30  
webstar 2012